wtorek, 15 grudnia 2009

Zmysły w marketingu?

Przekonanie, że w marketingu małych firm niewiele (względnie nic…) nie da się już zrobić ma dość znaczne grono zwolenników. Rozszerza się krąg tych, których w pełni satysfakcjonuje bierne funkcjonowanie w codzienności, powielanie tych samych działań i generalny marazm. Czy to wynik przemęczenia? Może przesilenie natłokiem promocji, reklam, nachalnych działań, atakujących do znudzenia? A więc zgodnie z zasadą „nie rób drugiemu co tobie niemiłe” wycofujemy się z pomysłów i zupełnie swobodnie obserwujemy uciekające nam pieniądze!!! Jak dla mnie to widok dość smutny, a na pewno motywujący do działania!

Obecne kierunki marketingowe wskazują na trend w postaci tzw. „marketingu pięciu zmysłów” – już nie tylko oko i ucho mają decydować o dokonaniu zakupu. Wygląda na to (potwierdzone badaniami), że wielu z nas było dotąd niezwykle naiwnymi, nie wykorzystując możliwości jakich dostarczają nam wszystkie ludzkie zmysły! No bo niby dlaczego w twoim sklepie nie ma roznosić się charakterystyczny, zawsze rozpoznawalny i przyjemny zapach, nawiązujący do tego, co sprzedajesz? Dlaczego na stronie WWW i w lokalu nie mogłaby płynąć taka sama muzyka?
Po prostu i najkrócej mówiąc – dlaczego nie wykorzystywać faktu, że twoi klienci posługują się więcej, niż dwoma zmysłami?! Zapamiętują podświadomie skojarzenia, które po czasie pozwolą im wrócić i ponownie skorzystać z twoich usług, nawet jeśli nie będą pewni, dlaczego to zrobili…
Wyobraź sobie na przykład upalny, letni dzień. Ty prowadzisz cukiernię, lub po prostu mały lokal z lodami. Na zewnątrz niemiłosierny skwar, ludzie przechodząc marzą o sposobie na ochłodę. I tu właśnie wkraczasz ty… - rozsiewasz na zewnątrz piękny zapach lodów, który kusi, nęci i woła klientów do środka. Zapewniam cię, że następnym razem, kiedy zrobi się gorąco – natychmiast pomyślą o tobie (pod warunkiem, że przy pierwszym kontakcie zapewnisz im rzeczywiście dobrą jakość i obsługę). Nawiązywanie w marketingu do pięciu zmysłów to trochę tak, jak wspominane przeze mnie wielokrotnie zawłaszczanie atrybutu – po prostu zadbaj o to, żeby twoi klienci odpowiednie elementy na stałe przypisali tobie. W przypadku małych, lokalnych firm to naprawdę nie jest bardzo trudne. I nie musisz od razu oddziaływać na wszystkie zmysły, czy też stosować kosztownych technik – po prostu zastanów się jakie skojarzenia możesz „wymusić” na kliencie prostą konsekwencją i dobrym pomysłem.
To jak – pomyślisz jak wygląda, pachnie i brzmi twoja firma? To doskonały początek do wejścia na kolejny poziom wtajemniczenia…A konkurencja? Niech poczuje i dotknie twój sukces!

Brak komentarzy: