środa, 16 grudnia 2009

Kiedy promocja jest promocją??

Jedno z najbardziej nadużywanych, a przez to męczących i denerwujących ostatnio słów to ewytrych: „promocja”… Powstają reportaże TV pokazujące jak klienci np. dużych sieci handlowych są zwodzeni i oszukiwani w gorącym, przedświątecznym okresie - jakie zabiegi stosuje się, aby zaczerpnąć z portfela nieświadomego klienta. Atmosfera się podgrzewa i za chwilę w wybuchu złości nikt nie chce korzystać z promocji…, a właściciele małych firm BOJĄ SIĘ jej stosować….
Warto jednak pamiętać o jednym – o sensie i logice stosowania rzeczywistej promocji.
Jeśli podchodzi się do zagadnienia uczciwie i analitycznie, wszystko ma szanse zaistnieć z dużym sukcesem. Są produkty, których np. przed Świętami łatwiej się pozbyć. Tak, tak to nieładne słowo, ale prawdziwe – pozbyć, ponieważ zostały z poprzedniego sezonu, albo idealnie nadają się na prezent ale tylko teraz, ponieważ określona moda już za rok będzie nieaktualna…Warto takie produkty odpowiednio wyeksponować i objąć promocją tak, że by korzyść pojawiła się dla obydwu stron – zarówno sprzedawcy, jak i kupującego. To dość proste, a naprawdę skuteczne narzędzie i nikt nie czuje się pokrzywdzony, czy oszukany.
Jeśli natomiast chcesz promocją obdarować towar niepełnowartościowy, to po prostu uczciwie napisz, że jest przeceniany lub wyprzedawany – nigdy nie oszukuj klientów, jeśli chcesz, żeby do ciebie wrócili!!! Promuj się tak, żeby ich zadowolić – tylko takie podejście gwarantuje sukces. I nie bój się działań promocyjnych – po prostu mądrze nimi kieruj i zasadnie uwzględniaj asortyment – to wystarczy, żeby klienci cię docenili.

A jako podsumowanie niech posłuży ten oto, absurdalny przykład wyłowiony w hipermarkecie – bez komentarza…

wtorek, 15 grudnia 2009

Dofinansowanie pomysłu na innowacyjny biznes i nie tylko!

Szukasz pieniędzy na dofinansowanie Twojego sposobu na innowacyjny biznes? Nawet
do 200 tysięcy Euro na realizację własnego pomysłu może uzyskać uczestnik cyklu spotkań SYNKREO prowadzonych w Poznaniu. Spotkania odbywają się co miesiąc w hotelu Sheraton. Kolejna odsłona już w piątek 18 grudnia. Uczestnictwo w cyklu jest bezpłatne.
Każde ze spotkań posiada inny motyw przewodni. W ubiegłym miesiącu była to „IDEA”. Uczestnicy wysłuchali wykładów na temat treningu kreatywności, czy programowania NLP. Zobaczyli też przykłady udanych biznesów, których twórcy jeszcze niedawno poszukiwali pieniędzy na start.
W najbliższy piątek, 18 grudnia 2009r., wszystkie prezentacje skupią się wokół tematu „Inkubacji IT”. Uczestnicy poznają szczegóły udanych startupów technologicznych, dowiedzą się jakie są warunki ubiegania się o dofinansowanie oraz jakie zagrożenia na nich czekają po starcie ich własnych przedsięwzięć.
Uczestnicy piątkowego spotkania będą świadkami prapremiery startupu finansowanego
i wspieranego przez SpeedUp Seed Funding Group – mobilnej platformy audio na telefony komórkowe – Gaga box. Rozwiązanie to umożliwia słuchanie radia, także internetowego oraz innych treści audio bezpośrednio na telefonie komórkowym. Transmisja odbywa się poprzez pakiety danych, a nie jak w przypadku tradycyjnych odbiorników radiowych, za pomocą fal FM. Umożliwia
to odbiór radia nawet w miejscu gdzie nie ma ono zasięgu, również za granią. Prezes spółki M2Sphere – producenta platformy - Leszek Bogdanowicz opowie o wyzwaniach jakie musiał podjąć, aby dojść do momentu premiery swojego produktu.
Prowadzenie własnego biznesu to ogromne wyzwanie. Warto je podjąć gdyż daje nam prawdziwą niezależność, gwarantuje rozwój i daje poczucie spełnienia. SpeedUp to nie tylko wsparcie finansowe, ale również inteligentny kapitał, czyli opieka merytoryczna nad projektami. Pomagamy naszym startupom w prowadzenie księgowości, marketingu, planujemy razem strategie rozwoju. Dzielimy się naszym doświadczeniem, które zdobyliśmy podczas prowadzenia kilkudziesięciu projektów w różnych branżach. - twierdzi prezes funduszu SpeedUP IQbator – Bartłomiej Gola.


W ramach projektu SYNKREO odbędzie się jeszcze 7 spotkań. Każde z nich dotyczy innych zagadnień związanych z założeniem własnego biznesu i rozwijaniem pomysłów w tym kierunku. SpeedUp IQbator sfinansuje 4 najciekawsze pomysły, jakie pojawią się podczas trwania projektu. Uczestnicy mogą również zapoznać się z nowinkami technologicznymi, które pomogą im w rozwijaniu swojej działalności gospodarczej. Są to m.in. e-czytniki – nowość na polskim rynku, multimedialne stoły prezentacyjne, programy umożliwiające planowanie prowadzenia projektów i wiele innych. Słuchacze poznają wiele ciekawostek z obszaru społeczności internetowych, kiosków i powierzchni interaktywnych, inteligentnych kamer oraz przyjaznych i ekologicznych segway-ów.
Spotkania w ramach cyklu SYNKREO są organizowane przez SpeedUp IQbator w partnerstwie
z Uniwersytetem Ekonomicznym w Poznaniu. Projekt jest współfinansowany ze środków
Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Szczegółowy program spotkania:
09.30-10.00 Rejestracja
10.00-10.05 Wprowadzenie – Zbigniew Krzewiński, Piotr Ratajczyk
10.05-10.50 Open Innovation oraz Value Co-creation – Rafał Kołodziej
10.50-11.35 SpeedUp IQbator – Inteligentny kapitał – Bartłomiej Gola
11.35-12.20 Gaga Box – muzyka bliżej słuchacza – Leszek Bogdanowicz
12.20-13.05 Augmented Reality w biznesie – Sebastian Nejfeld, Paweł Woszkowski
13.05-13.30 Lunch
13.30-14.15 Zrozumieć użytkownika – kognitywistyka – Dawid Wiener
14.15-15.00 Komunikacja i marketing – Przemysław Wojak
15.00-15.45 Venture Multitouch – sieć BA – Zbigniew Krzewiński
15.45-16.00 Przerwa na kawę
16.00-16.45 Otwarte podejście do biznesu – Netguru – Adam Zygadlewicz
16.45-17.30 MP Lab – interaktywność i usability – Maciej Dziurla
17.30-18.15 Smart Cam – inteligentny obraz – Piotr Różycki
18.15-18.20 Podsumowanie i zakończenie

Więcej o projekcie:
www.synkreo.pl
http://synkreo.blip.pl/
http://flaker.pl/synkreo

Zmysły w marketingu?

Przekonanie, że w marketingu małych firm niewiele (względnie nic…) nie da się już zrobić ma dość znaczne grono zwolenników. Rozszerza się krąg tych, których w pełni satysfakcjonuje bierne funkcjonowanie w codzienności, powielanie tych samych działań i generalny marazm. Czy to wynik przemęczenia? Może przesilenie natłokiem promocji, reklam, nachalnych działań, atakujących do znudzenia? A więc zgodnie z zasadą „nie rób drugiemu co tobie niemiłe” wycofujemy się z pomysłów i zupełnie swobodnie obserwujemy uciekające nam pieniądze!!! Jak dla mnie to widok dość smutny, a na pewno motywujący do działania!

Obecne kierunki marketingowe wskazują na trend w postaci tzw. „marketingu pięciu zmysłów” – już nie tylko oko i ucho mają decydować o dokonaniu zakupu. Wygląda na to (potwierdzone badaniami), że wielu z nas było dotąd niezwykle naiwnymi, nie wykorzystując możliwości jakich dostarczają nam wszystkie ludzkie zmysły! No bo niby dlaczego w twoim sklepie nie ma roznosić się charakterystyczny, zawsze rozpoznawalny i przyjemny zapach, nawiązujący do tego, co sprzedajesz? Dlaczego na stronie WWW i w lokalu nie mogłaby płynąć taka sama muzyka?
Po prostu i najkrócej mówiąc – dlaczego nie wykorzystywać faktu, że twoi klienci posługują się więcej, niż dwoma zmysłami?! Zapamiętują podświadomie skojarzenia, które po czasie pozwolą im wrócić i ponownie skorzystać z twoich usług, nawet jeśli nie będą pewni, dlaczego to zrobili…
Wyobraź sobie na przykład upalny, letni dzień. Ty prowadzisz cukiernię, lub po prostu mały lokal z lodami. Na zewnątrz niemiłosierny skwar, ludzie przechodząc marzą o sposobie na ochłodę. I tu właśnie wkraczasz ty… - rozsiewasz na zewnątrz piękny zapach lodów, który kusi, nęci i woła klientów do środka. Zapewniam cię, że następnym razem, kiedy zrobi się gorąco – natychmiast pomyślą o tobie (pod warunkiem, że przy pierwszym kontakcie zapewnisz im rzeczywiście dobrą jakość i obsługę). Nawiązywanie w marketingu do pięciu zmysłów to trochę tak, jak wspominane przeze mnie wielokrotnie zawłaszczanie atrybutu – po prostu zadbaj o to, żeby twoi klienci odpowiednie elementy na stałe przypisali tobie. W przypadku małych, lokalnych firm to naprawdę nie jest bardzo trudne. I nie musisz od razu oddziaływać na wszystkie zmysły, czy też stosować kosztownych technik – po prostu zastanów się jakie skojarzenia możesz „wymusić” na kliencie prostą konsekwencją i dobrym pomysłem.
To jak – pomyślisz jak wygląda, pachnie i brzmi twoja firma? To doskonały początek do wejścia na kolejny poziom wtajemniczenia…A konkurencja? Niech poczuje i dotknie twój sukces!

czwartek, 10 grudnia 2009

Gdzie szukać inspiracji do działań marketingowych małej firmy?

Odpowiedź na tak postawione pytanie w przypadku małej firmy nie jest prosta i oczywista. Aby jej udzielić należałoby uporządkować kilka kwestii.
Po pierwsze konkurencja - oczywiście powinna stanowić źródło inspiracji jeśli ma nad nami znaczącą przewagę i staramy się zawalczyć o tę część rynku, która już do kogoś należy. Nie możemy jednak ślepo poddawać się wpływowi konkurencji – ponieważ efekt takiego postępowania jest łatwy do przewidzenia – to trochę tak, jakby konkurencja prowadziła nasze działania i ona podejmowała decyzję co zrobimy, jak i kiedy. I to jeszcze nie wszystko – bierne naśladowanie liderów powoduje, ze klient otrzymuje zewsząd podobne, sklonowane produkty, informacje, przekazy. Na jakiej podstawie ma więc wybrać to, co dla niego jest najlepsze i co przyniesie mu największe korzyści? Z oczywistych powodów dokona zakupu tam, gdzie jest już przyzwyczajony, lub tam gdzie swoje usługi oferuje najbardziej znana marka. I naprawdę nie trzeba w tym momencie myśleć o największych graczach rynkowych – dokładnie takie działania rozgrywają się na najmniejszym podwórku – pomiędzy przysłowiowymi „warzywniakami” i warsztatami samochodowymi.
Niech zatem konkurencja stanie się dla twojej firmy inspiracją do znalezienia swojej drogi, do podkreślenia tego, czym się od niej różnisz i co czyni cię lepszym. Nie kopiuj – twórz!

A ogromne firmy o światowym zasięgu? Spójrz jak wiele tendencji, trendów i zmieniających się upodobań można zaobserwować poprzez podpatrywanie tego, co robią najwięksi. Jakie są ulubione produkty klientów (czym się charakteryzują), jak ludzie chcą i planują spędzać Święta, co jest teraz modne? Wszystkie te informacje są bezcenne, a pozyskują je poprzez kosztowne i zakrojone na ogromną skalę badania; światowe koncerny. Zamierzasz przechodzić obok tych faktów obojętnie? Bo moim zdaniem zdecydowanie lepiej i korzystniej jest obserwować trendy i wyciągać wnioski dla swojego „podwórka”. Po prostu czerpać z tego, co inni dają – nie wprost, ale po krótkim zastanowieniu…
Inspiracja jest wszędzie. Najważniejsze to zachowanie indywidualności z uwzględnieniem potrzeb klientów. Nie można pozostać zupełnie oderwanym od rzeczywistości – bo klienci w niej funkcjonują. Ale nie można również pozostawać biernym i wszystkiego kopiować – bo zatraci się jakąkolwiek rozpoznawalność. Trudne?... Tylko na pierwszy rzut oka…. A z całą pewnością opłacalne!

środa, 9 grudnia 2009

UPC wprowadza nową ofertę usług dla małych firm

UPC Polska wprowadza nowe portfolio usług dla małych firm i osób, które prowadzą działalność gospodarczą, co pozwoli przedsiębiorcom efektywniej kontrolować wydatki na usługi telekomunikacyjne. Największe atuty nowej oferty to łącze internetowe FirmaNET o rekordowej prędkości do 120 Mb/s, blisko 3 razy tańsza, niż dotychczas usługa internetowa FirmaNET 30 Mb/s, taryfy telefoniczne od 20 zł miesięcznie z pakietami minut w abonamencie do wykorzystania na połączenia do sieci stacjonarnych w Polsce oraz 24 krajów w Europie i na świecie, m.in. Chin, USA, czy Tajlandii oraz innych krajów, w których polscy przedsiębiorcy posiadają partnerów biznesowych, połączenia na komórki za 29 gr/min. oraz telewizja cyfrowa. W cenie rozwiązań UPC wprowadza także nowe standardy obsługi klienta, osobną infolinię oraz dedykowaną grupę konsultantów. Nowe usługi dla biznesu w ofercie UPC to zestaw zintegrowanych rozwiązań telekomunikacyjnych, które umożliwiają szybki i niezawodny dostęp do Internetu, tanie rozmowy telefoniczne oraz szereg usług dodatkowych, podnoszących wydajność oraz bezpieczeństwo informatyczne firmy.

piątek, 4 grudnia 2009

Język a marketing?

Powszechne zjawisko, że na co dzień wysławiamy się kiepsko, czy raczej fatalnie zdążyło już wielu okiełznać i do siebie przyzwyczaić.
Zastanawiam się właśnie nad starannością przygotowywania materiałów marketingowych, w szerokim rozumieniu. Czy pisanie treści nie wymaga choćby odrobiny skupienia i zastanowienia? Czy język promocji musi być językiem bałaganu i niekonsekwencji?
To, że wiele od właściwych sformułowań zależy, to pewne. Ale często nie wykorzystywane z odpowiednią uwagą i czujnością.
Bałaganiarskie konstrukcje zdań, przeniesienia bezpośrednie z języka codziennego – to przerażająco częsta rzeczywistość.
Do końca nie dziwi – bo żyjemy w społeczeństwie Internetu, ale przecież (na Boga!!!) w sieci też trzeba czytać! Czy marketing przyjmie kierunek coraz powszechniejszy wśród młodzieży – pisania jakkolwiek, byleby sens był mniej więcej zrozumiały; braku przestrzegania zasad gramatycznych i ortograficznych (bo przecież normalnie to Word błędy sprawdza)?
Strzeżcie się moi drodzy, bo z całą pewnością są wśród Waszych klientów tacy, którzy nie chcą kupować w „sklepie dziecinnym”, ale już „dziecięcy” chętnie by odwiedzili i którzy poszukują podstawowego porządku w tym zwariowanym świecie, oczekując odrobiny normalności…

czwartek, 3 grudnia 2009

Intuicja marketingowa?

Kluczowe dla wielu w marketingowym podejściu do jakiegokolwiek tematu są magiczne słowa: intuicja, kreatywność, pomysł (najlepiej „pojechany”). Pytanie pierwsze: czy ten „ktoś” zastanawia się jak ten super, odlotowy i szurnięty pomysł przeniesie się na wyniki firmy, poprzez odbiór konsumentów, do których jest kierowany?
No bo czy salon fryzjerski, odwiedzany w zdecydowanej (i głośnej) większości przez starsze Panie i zużywający litry błękitnych płynów do włosów, na pewno potrzebuje pomysłów na miarę „Turbodymomena”?? A dla odmiany młodzieżowa dyskoteka intrygującej wprawdzie, ale gry słownej, wykorzystującej intelektualne uniesienia autora, który właśnie wykazał się kreatywnością??
Z pełną odpowiedzialnością w wątpliwość poddaję przeceniane znaczenie kreatywności i intuicji. Niektórym może się to wydać dość kontrowersyjne, ale zastanówmy się nad tym spokojnie. Marketing ma swoje konkretne i jasno postawione cele: ma za zadanie zdobyć uznanie i zaufanie konsumentów, żeby w efekcie doprowadzić do sprzedaży i stworzenia również po niej grupy zadowolonych i powracających użytkowników. Nie uzyska się tego efektu nawet z wykorzystaniem umiejętności każdego „… Mena” z dowolnym przedrostkiem, jeśli podjęte działania nie będą poprzedzone analizą rynku i potencjalnych zachowań klientów.
Trudne ze względu na skalę działania? Nie mówmy o profesjonalnych badaniach i szerokich poszukiwaniach trendów. Wystarczy poświęcić trochę czasu, czytać, szukać i uważnie obserwować. Intuicja jest niezwykle przydatna, to fakt. Wielu geniuszy czy to marketingu, czy biznesu w ogóle, odniosło spektakularny sukces dzięki tzw. „szóstemu zmysłowi”. Ale czy każdy z nas go posiada? I czy wystarczy mu bezgranicznie zaufać, ryzykują pieniądze i powodzenie swojego przedsięwzięcia?
Marketing to wiedza i informacja. To są najdroższe i najtrudniejsze do zdobycia elementy. Jeśli pomysł na konkretne działanie wynika z uzasadnionych analizą sytuacji podstaw, to szanse na sukces zwiększają się wielokrotnie.
Nie przeceniałabym zatem rangi słów – wytrychów. Nie pasują z całą pewnością do każdego nowoczesnego zamka. Najpierw doróbmy do nich breloczek, najlepiej z latarką, która naświetli nam drogę do serca, umysłu i portfela klienta. Nie wpychajmy się do niego metodą łoma, bo trudno się będzie dziwić, jeśli nie do końca taki zabieg się mu spodoba….

poniedziałek, 30 listopada 2009

Welcome back! :-)

Ostatnie miesiące pokazały mi jak wiele w pracy zawodowej zależy od ludzi i jak wiele potrafią swoim zapałem, chęciami i zaangażowaniem zmienić. Zachodzę w głowę skąd na świecie tak wiele nieudanych kampanii marketingowych, nieprzemyślanych decyzji i pustej kreacji bez fundamentalnych przemyśleń. Ostatnimi czasy widziałam naprawdę świetnych fachowców, uwikłanych w niezdrowe tempo i zasady pracy, pozbawiające ich energii i czasu na przemyślenia.
Z absolutną powagą stwierdzić należy, że marketing wymaga czasu! Oczywisty jest bowiem pośpiech by zdążyć przed konkurencją i zaskoczyć klienta (a często i samych siebie….) – tyle, że ten pośpiech często zabija wszelką merytorykę i kreatywność, a wtedy przestaje już mieć jakikolwiek sens! Marketingowiec potrzebuje skupienia i czasu na uruchomienie szarych komórek. A te przegrzane i niedospane nie działają po prostu i już…
Skąd taki nagły przypływ filozoficznego nastroju?
Odczułam ostatnio aż nadto mocno brak możliwości dokonywania systematycznych wpisów i komentowania marketingowych realiów, a przez to powolne zatracenie mojego bloga... Biorąc zatem sprawy w swoje ręce (zgodnie ze starym powiedzeniem), postanowiłam dokonać kolejnej rewolucji. W jej efekcie mam zamiar regularnie dawać upust swoim spostrzeżeniom i kontynuować dyskusję na temat roli marketingu – tego jakże wyświechtanego już terminu - w codziennym życiu i przede wszystkim w małych firmach, które pogrążone w cieniu wszechobecnego słowa „kryzys” radzą sobie często lepiej, niż wskazywałaby logika.
Chciałoby się zatem rzec: WITAM na nowo!!! I bardzo się z tego cieszę! 

wtorek, 1 września 2009

Priorytety w zarządzaniu Małą Firmą?

Prowadzenie własnej firmy oznacza stałe i codzienne zamieszanie. To prawdziwa wojna, składająca się z wielu, małych bitew. Jak ocenić która z nich jest najistotniejsza i może przynieść przełom w całościowej batalii? Jak wybierać priorytety, aby zmniejszać chaos na korzyść skuteczności? To pytania niezwykle trudne i jak wynika z moich obserwacji, pozostające ogromnie często bez odpowiedzi. Przedsiębiorcy rzucają się w wir codziennej pracy bez konkretnego planu, pomysłu i listy najważniejszych zadań. Generalnie nie potrafią planować. Nie ma w nas podstawowego nawyku, spisywania i nadawania rangi poszczególnym działaniom. Wydaje się nam, że „jakoś to będzie”, sprawdzamy (niekiedy dosłownie na własnej skórze), co przyniesie kolejny dzień. Jak bardzo jest to niebezpieczne może potwierdzić zdecydowanie zbyt wielu biznesmenów. Z takiego trybu pracy wynika oczywista konsekwencja w postaci wszechobecnego bałaganu, który wygląda z każdego kąta i czeka z ironicznym uśmiechem na przejęcie dowództwa. Wielokrotnie wspominałam już o nieprzecenialnej randze systematyczności w biznesie. Bałagan to jej oczywiste zaprzeczenie i największy wróg. Porządkowanie zazwyczaj odbywa się zrywami, okazjonalnie i chaotycznie. A czy chcemy, aby tak oceniał nas klient? Bo to, że nie chciałby trafić w ręce niekonsekwentne i chaotyczne to pewna. Jaką rangę ma klient w naszym, firmowym systemie wartości? Jeśli nie nadamy mu priorytetu numer „1”, pozostałe działania w tym momencie tracą na skuteczności. Drzewko priorytetów powinno być zgodne ze strategią i systemami wartości obowiązującymi w przedsiębiorstwie. Wytyczną przewodnią powinna być strategia – to ona nadaje ton pozostałych działaniom. Jeśli kierunki rozwoju firmy są jasno i konkretnie określone, wszystkie drobne i codzienne czynności powinny prowadzić w tym samym kierunku. Wyobraźcie sobie Państwo bardzo atrakcyjny cel na wymarzone wakacje. Pakujemy torby, zabieramy prowiant, wsiadamy w wybrany środek transportu i … logicznie patrząc… udajemy się w jednym, znanym nam kierunku. Mamy też priorytety – np. czas dotarcia na miejsce (bo zaczyna się turnus), odwiedzenie po drodze zabytkowych ruin, znalezienie noclegu, itp. Wszystkie one mają swoją rangę i kolejność, która zakłócona może spowodować niezwykle przykre konsekwencje. Nie ruszymy przecież z miejsca nie tankując najpierw paliwa, poszukiwania czegoś do zjedzenia nie pozostawimy na sam koniec, gdy energii będzie już brakować, itd. Z oczywistych powodów dla każdego priorytety w biznesie są różne – dokładnie tak samo jak w przypadku wakacyjnych podróży. Bezwzględnie jednak trzeba pamiętać o ich wyznaczeniu – indywidualnie, lecz nieodwołalnie. Tradycyjna lista nie będzie oznaką zacofania, lecz świadomego podejścia do biznesu. Zwiększajcie Państwo swoje szanse na wygraną, proste czynności i rzetelne ich wdrażanie to kwestia zasadnicza.

piątek, 21 sierpnia 2009

Mikro badania dla mikro firmy

Skuteczne podejmowanie codziennych decyzji związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej wymaga wielu zmiennych. Zakładając, że każda decyzja pociąga za sobą konkretne konsekwencje, wymiernie czujemy jej wagę na własnych barkach i portfelu. Nie bez powodu mawia się, że na rynku najdroższa jest informacja. Tylko ona odpowiednio zinterpretowana stwarza szansę na zminimalizowanie ryzyka popełnienia kardynalnego błędu. Tyle, że skąd czerpać prawidłową informację, skoro otacza nas zewsząd szum komunikacyjny, a weryfikacja poprawności i wiarygodności danych nie zawsze daje jednoznaczne wyniki? Gdybyśmy byli w stanie przewidzieć skutki naszych działań i po prostu patrzeć w przyszłość, z absolutną pewnością zapewnilibyśmy sobie i spokój i dostatek. Niestety – ani wygrana w „lotka”, ani rozwój rynku i postępowanie klientów nie są pewne, a na pewno nie są jednoznacznie przewidywalne. Zamiast więc siedzieć przed szklaną kulą lub talią kart, warto zapewnić sobie sprawdzone narzędzia, pomagające w procesie decyzyjnym. A są to badania rynku przyjmujące różne formy. Mogą dotyczyć wielu procesów, ich przygotowanie i przeprowadzenie wymaga odpowiedniej wiedzy i możliwości. Jednocześnie istnieją też takie, które można z powodzeniem prowadzić we własnym zakresie, nawet w najmniejszej firmie.
Należą do nich między innymi ankiety. Przygotowanie kilku pytań nie stanowi wielkiego problemu, a może przynieść ogromne korzyści. Ankiety warto wykorzystywać w konkretnych celach i nie nadużywać ani częstotliwości, ani objętości tego narzędzia. Warto pytać klientów o konkretne wydarzenia i zmiany: o nowy układ na półkach, o wprowadzony właśnie asortyment, o jakość obsługi. Ankieta powinna być często modyfikowana, krótka, treściwa i prosta! To bardzo ważne: klienci nie lubią włączać się w badanie, które wygląda na długie i „groźne”; oczekują serii krótkich, prostych pytań. I co ważne – jeśli chcecie Państwo uzyskać konkretne, łatwo weryfikowalne dane, umieszczajcie w ankiecie tylko pytania tzw. „zamknięte”, czyli nie zmuszajcie klientów do opisywania własnymi słowami odczuć i opinii. Łatwiej będzie umieścić skalę ocen, według której określą oni swój poziom zadowolenia, niż oczekiwać „wypracowań”. Z doświadczenia wiadomo również, że odpowiedzi opisowe z braku czasu nie będą przez Państwa interpretowane i zakurzą się gdzieś głęboko w szufladzie.
Warto mieć na uwadze pośpiech klientów i wynikającą z niego niechęć do jakichkolwiek, dodatkowych czynności. Aby więc badanie (np. ankietowe) cieszyło się większym zainteresowaniem połączcie je Państwo np. z konkursem. Losowanie kilku ciekawych nagród na pewno zwiększy ilość chętnych do odpowiedzi na pytania, a jednocześnie stanie się formą atrakcyjnej promocji – klienci zyskują poprzez możliwość wygranej, ale dają również dużo od siebie, pomagając swoimi opiniami w możliwie najlepszym prowadzeniu Państwa firmy.
Jestem przekonana, że warto regularnie podejmować próby uzyskania od klientów jak największej liczby różnych informacji. Każda promocja czy konkurs może się z powodzeniem wiązać z drobnym badaniem zadowolenia z jakości świadczonych przez firmę usług. Wszyscy z założenia lubią być pytani o opinię i ocenę sytuacji. Każdy czuje się ważny i potrzebny, gdy ktoś inny liczy się z jego zdaniem. A jeśli wynikiem prowadzonych badań będzie rzeczywiście poprawa jakości i dostosowanie sposobu funkcjonowania do potrzeb rynku, to klienci będą zachwyceni. Kolejny zatem wniosek brzmi: gdy się powiedziało „A”, trzeba powiedzieć „B”! – przeprowadzone badanie musi być odpowiednio wykorzystane, a wnioski wprowadzone w życie. W przeciwnym wypadku klienci szybko dojdą do wniosku, że firma nie traktuje ich poważnie i tylko marnuje ich czas. A to już zasadniczy problem, wkraczający na grunt opinii i wizerunku, a przez to bardzo trudny do „odpracowania”.

środa, 5 sierpnia 2009

Jedna, najskuteczniejsza forma reklamy Małej Firmy???

Oczywiście nie ma takiej! Pamiętajcie Państwo, że nie istnieje możliwość aby jednym tylko działaniem zapewnić sobie optymalny wynik. Powód jest bardzo prosty - każdemu z nas lepiej zapada w pamięć cały obraz niż jego drobny, szczegółowy element. Podobnie z konstrukcją działań marketingowych – kompleksowe podejście do tematu, zbudowanie obrazu, jednolitego i interesującego dla klienta, jest warunkiem koniecznym powodzenia całości. A każdy obraz to kombinacja kolorów i szczegółów. Marketingowe teorie dowodzą jednoznacznie i wskazują: jedynym słusznym kierunkiem jest poszukiwanie miksów i odpowiednie łączenie różnych narzędzi. Niestety, jak dotąd nikt nie był wystarczająco mądry, aby stwierdzić jednoznacznie jaki narzędzia są w danej sytuacji właściwe, a jakie oznaczają marnotrawstwo pieniędzy. Mawia się, że połowa marketingowych funduszy jest nieefektywna, tajemnicą pozostaje która… Łączcie, więc Państwo i eksperymentujcie, ale w przemyślany sposób. Działania wykorzystane przez zaprzyjaźnioną firmę, działającą w innej branży nie muszą być skuteczne w Państwa przypadku. Warto przed rozpoczęciem promocji zweryfikować to kto jest Państwa klientem, a więc co może być dla niego interesujące i przekonywujące. Młodzież nie przyjmuje takich samych argumentów co osoby starsze, a np. rodzice małych dzieci poszukują jeszcze innych cech i korzyści. To właśnie dlatego nie może być mowy o narzędziach i przekazach uniwersalnie skutecznych. Mała firma dysponuje mocno ograniczonymi budżetami, stąd kreatywność w ich wykorzystywaniu musi być na znacznie wyższym poziomie. Wielokrotnie spotykam się z pytaniami o to jakie działanie powinna wybrać konkretna firma. Przedsiębiorcy są w tej kwestii stanowczy i nieustępliwi. Oczekują krótkiej i jednoznaczne informacji. Ponownie muszę Państwa rozczarować! Żaden profesjonalista zajmujący się marketingiem nie poda takiej recepty. To jak ze złotą rybką – gdyby była uchwytna, wielu z nas posiadałoby niebotyczne majątki! Ale niestety nie widać jej w najbliższym jeziorze… Poszukiwanie idealnego rozwiązania wymaga przygotowań równoznacznych z tymi, jakie podejmuje się przed wielotygodniową wyprawą. Plecak musi być wypełniony profesjonalnym ekwipunkiem, a najważniejsze w takich wypadkach – mapa i kompas lub gps, to strategia i segment docelowy klientów. Działanie marketingowe są jak wygodne buty i napój energetyczny – trudno bez nich dojść do celu, a i dodatkowej siły zdecydowanie dodają. A że na początku wyprawy plecak w którym niesiecie Państwo wszystko mocno ciąży, to sprawa oczywista – rozpoczynając drogę własnej firmy zawsze silnej odczuwa się wszelkie finansowe obciążenia, zwłaszcza, że zbiegają się w jednym czasie. Kiedy Maluch idzie do szkoły, plecak jest większy od niego. Po kilku latach pakunek na plecach wydaje się lekki i jego niesienie nie stanowi już problemu. A transportowane w nim kanapki, spożywane systematycznie, dodają sił w codziennej walce.
Nie nastawiajcie się Państwo na jednorazowe, szybkie i łatwo identyfikowalne działanie. Działajcie systematycznie i patrzcie w przyszłość długofalowo. Na drogę zabierajcie różne wyposażenie i prowiant – wykorzystacie je zgodnie z potrzebą chwili i konkretną sytuacją.

poniedziałek, 13 lipca 2009

Gdzie szukać przewagi rynkowej Małej Firmy?

Małe przedsiębiorstwo posiada wiele cech, które odpowiednio wykorzystane, mogą mu pomóc w utrzymaniu się na rynku, umocnieniu swojej pozycji, a także w zwycięstwie z nawet dużo większymi graczami.
Przede wszystkim jest bardziej elastyczne. Koncerny nie mają możliwości płynnego dostosowywania się do zaistniałej na rynku sytuacji. Przygotowania do zmiany oferty, uzupełnienia jej o pożądane przez klientów elementy, czy usunięcie z niej mało opłacalnych pozycji, muszą trwać i wymagają ogromnej ilości danych, analiz, zaangażowania tłumów specjalistów debatujących w nieskończoność w przepastnych salach konferencyjnych. Mała firma jest elastyczna jak mistrzyni świata w gimnastyce artystycznej. Może reagować doskonale zgodnie z oczekiwaniami klientów i nie kosztuje jej to wielkiego wysiłku. Po prostu elastycznie zmienia kierunek i dostosowuje się do sytuacji. No i co ogromnie ważne – może to robić naprawdę szybko! I to jest kolejna cecha budująca przewagę nad wielkimi. To jak boeing i awionetka – żeby nawrócić potrzebują zupełnie innej przestrzeni. Kierując maleńkim samolotem jesteście Państwo w stanie trafić dokładnie w cel i zataczając małe koło, błyskawicznie nawrócić w żądanym kierunku, chwytając po drodze zbłąkanych „spadochroniarzy” – czyli klientów wymagających ratunku. Szybkość reakcji i strategia jest niezwykle istotna. Czasami warto wrócić do przypadku Dawida i Goliata, który jest idealnym zobrazowaniem największego sukcesu posiadającego początkowo niewielkie rozmiary. Ta opowieść potrafi nastroić pozytywnie i bojowo każdego właściciela małej firmy.
Na pewno słyszeliście Państwo wielokrotnie o badaniach rynku. Czego oczekują klienci, co najbardziej lubią i doceniają w ofercie, a czego jeszcze im potrzeba? Jeśli dbacie Państwo o swoich klientów, a przede wszystkim, jeśli ich słuchacie i macie z nimi szczery kontakt, odpowiedzi na te pytania przychodzą same. Osobna kwestia to odpowiednie wykorzystanie tej wiedzy. Pamiętajcie Państwo, że w rozumieniu marketingowym, jest ona po prostu bezcenna. Wykorzystujcie skutecznie chęć klientów do rozmowy, do opowiadania o sobie i swoich potrzebach. Zapamiętujcie i weryfikujcie ofertę i zakres działania firmy, zgodnie z tymi danymi. Klienci sami stworzą obraz, który jest im potrzebny. Dzięki temu wasza firma ma szansę stać się ściśle wyspecjalizowaną jednostką do zadań specjalnych, skupiając wokół siebie jednolitą grupę odbiorców o sprecyzowanych potrzebach. W dobie globalizacji i kryzysu, szanse na przetrwanie wyrazistych i jednoznacznych dostawców rosną. Nabywcy chcą korzystać z usług lokalnych, ponieważ silniejszy jest w trudnych czasach ich patriotyzm. Wolą również sprawdzoną ofertę, spełniającą w pełni ich oczekiwania, ponieważ ostrożniej dysponują finansami i ograniczają ryzyko odkrywania nowości. A tym bardziej, jeśli proponujecie Państwo asortyment ściśle określony, czy wręcz specjalistyczny - w takim przypadku liczba oddanych klientów jest większa i w miarę stałe, gwarantując stabilizację funkcjonowania. Żadna duża firma nie ma możliwości poszczycenia się takim kontaktem i poziomem znajomości odbiorców. Wszystkie działania mające na celu budowanie znajomości marek, to nic innego, jak próba przywiązywania i identyfikowania klientów w jednolitych grupach. Zawalczcie więc Państwo o jak najlepszy kontakt z odbiorcami. Zbudujcie im komfortowe warunki korzystania z Waszych usług, a na pewno zyskacie przewagę nad bezimiennymi, wielkimi koncernami, które mogą jedynie próbować budować podobne relacje. Zapewniam, że na osiągnięcie Waszego poziomu relacji nie mają szans.

niedziela, 12 lipca 2009

Jak nie otwierać salonu kosmetycznego?Klasyczny przykład błędów kardynalnych.

No to mam kolejny przykład standardowego, idealnego przypadku… Młoda (bardzo młoda) pani, która otwiera salon kosmetyczny. To aż niewiarygodne, jak wiele cech i elementów zachowań stale się w takich sytuacjach powtarza! Bardzo proszę – bądźcie bardziej rozsądni, uporządkowani i przewidujący. A przede wszystkim – wiedzcie czego chcecie!
Wspomniana pani na wszystko ma czas. Z przysłowiowym luzem podchodzi do terminu otwarcia salonu. Owszem, przyjmuje do wiadomości, że jako osoba doradzająca, z doświadczenia wiem jak wiele czasu potrzeba wykonawcom na wywiązanie się ze zobowiązań i jakie mogą się pojawić trudności. Przytakuje również ze zrozumieniem (chyba) gdy tłumaczę jak istotna jest spójność koncepcji i że wygląd salonu powinien być zgodny z całością reklamy; że gdy planowanie odbywa się niezależnie, może przypadkiem reklama pasować do reszty jak goździk do kożucha, a skoro i tak wydaje na nią pieniądze, top warto zadbać o jej jakość. Ona to wszystko rozumie, po czym otwarcie salonu wybucha nagle jak uśpiony wulkan, wykonawca staje na rzęsach, przestawiając wszystkie inne realizacje i przeklinając na czym świat stoi, a także kierując jednoznaczne epitety w stronę wszystkich, niezdecydowanych kobiet…. A i tak spóźnia się o jeden dzień, co staje się podstawą do „rozmowy o wynagrodzeniu”. O zgrozo – ten facet powinien dostać medal i dopłatę za ekspres! Nie, wręcz przeciwnie – pani wymaga obniżenia ceny, bo się spóźnił, a to ze przez nią „no to trudno” ;-) Do tego napisy na drzwiach są mało czytelne (pani sama zmieniła pierwotne ustalenia i wysłała entuzjastycznego maila z absolutną akceptacją całości – bez komentarza). Przecież to wykonawca (który pisemnie ostrzegał) powinien był przewidzieć, że ona błędnie to sobie wyobraża i nie zgodzić się na wykonanie takiej akurat wersji! Szczerze mówiąc zastanawiam się coraz częściej i zaczynam podejrzewać, że te powtarzające się działania są po prostu celowe i mają zmęczyć przeciwnika na tyle, aby obniżył cenę i wykonał reklamę po kosztach… Może gdzieś takiego postępowania uczą?
A teraz droga pani, proszę wyobrazić sobie scenariusz adaptowany do własnej sytuacji. Pani klientka chce obciąć włosy. Nie ma pojęcia jaką chce fryzurę, ale po jej wykonaniu stwierdza, że akurat „nie taką”. Wyjeżdża na obóz wędrowny, ale żąda brokatów, po czym oznajmia, że pasują jak „wół do karety”, więc oczekuje obniżenia ceny. A do tego, w połowie pani pracy krzyczy, że już jest spóźniona, bo właśnie przypomniała sobie, że piętnaście minut temu powinna być już na zbiórce autobusu. Przyjemnie, prawda?
Drodzy przedsiębiorcy – bądźcie mądrzejsi. Dzięki wyobraźni i planowaniu możecie oczekiwać i wymagać od wykonawców więcej. A jeśli współpraca będzie przebiegała w normalnych warunkach i przy zachowaniu zdrowego rozsądku, zyskacie na pewno podwójnie, bez stresów i niepotrzebnych dyskusji. Reklama zewnętrzna jest wizytówką waszej firmy. Postarajcie się aby pełniła tę funkcję możliwie najlepiej. A tych, którzy prezentują profil opisany powyżej zachęcam do wykonania działań promocyjnych samodzielnie i tym sposobem oszczędzenia wszystkim dookoła niepotrzebnego zamieszania …

piątek, 3 lipca 2009

Ważny dzień!


Dzisiaj mój Synek obchodzi swoje pierwsze urodziny! Wszystkiego najlepszego Kochany Skarbie! Dzięki Tobie wszystko co robię jest lepsze! ;-)

czwartek, 2 lipca 2009

Oklejanie samochodów – co? jak? dlaczego?

Na pewno wielokrotnie zastanawiacie się Państwo co zrobić z samochodem, który znajduje się w firmie. Niby wiadomo powszechnie, że takie auta zazwyczaj się okleja, aby spełniały rolę reklamową. Ale jak je okleić i ile to kosztuje, to już temat znacznie trudniejszy i wielu skutecznie zniechęcający.
Auto firmowe może naprawdę wiele zdziałać. Przemieszcza się, dzięki czemu jest widziane przez wielu i w różnych miejscach. Jego odpowiednie oklejenie gwarantuje, że wzbudzi zainteresowanie. Reklama na samochodzie to co innego niż reklama w prasie czy na ulotce. Warto o tym pamiętać
Na pierwszy rzut oka czytelna musi być branża której reklama dotyczy (aby przyciągnąć uwagę tych, których dana dziedzina może interesować). Niezbędnym utrwaleniem wizerunku jest pokazanie logotypu i hasła reklamowego (wyróżnika) jakim się Państwo posługujecie. Adres www lub/i nr telefonu powinny być na tyle duże, aby mogły być bez problemu odczytane również podczas jazdy. Samochód oglądany jest najczęściej w ruchu, klient widzi
go przez chwilę, a więc nie przeczyta drobnych, nieczytelnych
informacji typu długa lista ze spisem usług które firma wykonuje lub godziny
otwarcia sklepów, czy wręcz (o zgrozo!!) 10 numerów telefonów do różnych
działów w firmie! Często dużo skuteczniejszy
jest duży adres strony www, opatrzony hasłową informacją dlaczego na tę stronę warto zajrzeć, lub do Państwa zadzwonić. Bo pamiętajcie również o tym, że sama, odosobniona strona www przeznaczona jest tylko dla wtajemniczonych. Jeśli obserwator nie zna waszej firmy, to na pewno w natłoku innych informacji, nie będzie jej szukał w Internecie (bo i po co ma zaglądać na każdą stronę, jaką widzi dookoła siebie??)… Jeśli jesteście Państwo zainteresowani profesjonalną usługą reklamowego oklejenia samochodu, zajrzyjcie na www.zienkowicz.com i powołajcie się na firmę Gabana – otrzymacie korzystny rabat, propozycję najkorzystniejszych rozwiązań i fachowe doradztwo. Naprawdę warto!

środa, 1 lipca 2009

Bezpłatny marketing małej firmy?

Jest wiele teorii na temat bezpłatnego marketingu małych firm. Moje doświadczenie wskazuje, że coś takiego NIE ISTNIEJE!!! Zdaję sobie doskonale sprawę, że takim stwierdzeniem podnoszę ciśnienie wielu propagatorom idei marketingu bez pieniędzy. Mam na poparcie swoich słów konkretny argument – nawet jeśli poświęcasz na działania promujące firmę tylko własny czas, to ten czas również ma swoją cenę! Umówmy się co do jednego – istnieją tańsze metody i narzędzia marketingowe, ale o bezpłatnych nie ma mowy. Warto szukać okazji do partyzantki i promowania firmy w niecodzienny sposób. Nie licz jednak drogi przedsiębiorco, że marketing firmy spadnie ci z nieba i za skromne „dziękuję”. Szukaj raczej szans na wymianę promocyjną z innymi przedsiębiorcami, na działania wymagające twojej aktywności, umiejętności i czasu, ale nie pochłaniające faktycznie konkretnych kwot. Bądź czujny - marketing małej firmy jest dosłownie wszędzie i naprawdę może kosztować mniej! Dzięki tobie.

wtorek, 30 czerwca 2009

Dlaczego opłaca się reklamować firmę systematycznie?

Pytanie o to czy kiedykolwiek byliście przeziębieni jest oczywiście dużym nadużyciem. No ale gdybyście nie byli, to i powołanie się na ten przykład byłoby nie na miejscu. A więc wszyscy, którzy kiedykolwiek byli przeziębieni  wiedzą, że aby naprawdę skutecznie i szybko się wyleczyć trzeba zażywać kilka rodzajów leków i wspierać je metodami jak się mawia „babcinymi”. Nie ma jednego złotego środka na wszystkie objawy. Podobnie z przyjmowaniem witamin i spaniem – nie można się zabezpieczyć na zapas. Jedynie systematyczne wykorzystywanie tych dobrodziejstw działa naprawdę. I podobnie jest z marketingiem małej firmy (każdej firmy). Jeśli jesteś systematyczny i organizujesz rozmaite działania konsekwentnie i wykorzystując każdą okazję, zdecydowanie zwiększasz swoje szanse na poprawienie pozycji i wygraną rynkową. Powoli i stopniowo dostarczasz swojej firmie „witamin” i podbudowujesz jej kondycję. Jeśli przesadzisz i jednorazowo zaaplikujesz wielką dawkę (wydając majątek na jednorazową i najczęściej chaotyczną akcję promocyjną), to możesz przypadkiem osiągnąć efekt odwrotny – to znaczy „nakręcisz” biznes lekami, ale gdy przestaną działać, jego moc zniknie tak samo szybko, jak się pojawiła. A co gorsze – organizm będzie przesilony i popadnie w jeszcze gorszy stan niż przed „kuracją”. Podkarmiaj więc swoją firmę powoli i wykorzystując każdą okazję. Systematyczność zawsze popłaca!

piątek, 19 czerwca 2009

Nieterminowe platności - plaga dzisiejszych czasów?!

Nieterminowe i przedłużane wręcz w nieskończoność płatności są dzisiaj zmorą wszystkich firm. Kryzys stał się „wytrychem”, ułatwiającym tego typu postępowanie – łatwiej jest bowiem „zastawić” się kryzysem, tłumacząc w ten sposób nierzetelność i nieregulowanie zobowiązań. To przerażające, jak wiele przedsiębiorstw staje na skraju przepaści z tego powodu! I co najgorsze, nie widać na tego typu praktyki prawdziwie skutecznego rozwiązania! Krążą wielorakie mity na temat windykacji, wyroków sądowych, komorników i wreszcie Krajowego Rejestru Długów. Przeanalizujmy pokrótce najważniejsze i najczęściej stosowane metody.
1.Windykacja w wydaniu własnym – możecie Państwo prowadzić ją samodzielnie (niezwykle uciążliwe, ale często dość skuteczne zajęcie). Po prostu należy cierpliwie i monotonnie przypominać się dłużnikom, aby przypadkiem nie zapomnieli, ze mają wobec Państwa zobowiązania. A muszę przyznać, że w takich przypadkach pamięć jest bardzo ulotna! Telefonicznie, mailowo, listownie – wszelkie metody dozwolone prawem, są dopuszczalne. Z moich doświadczeń wynika, że jest to typowa metoda „na zmęczenie” – dłużnik będzie się w końcu liczył z tym, że nie podarujecie mu Państwo należnego Wam zobowiązania. Metoda skuteczna, ale bardzo czasochłonna i męcząca, zwłaszcza, jeśli macie więcej kandydatów do załatwienia…
2.Windykacja profesjonalna – prowadzona przez wyspecjalizowane w tej dziedzinie firmy. Niestety, często opierająca się jedynie na powtarzaniu wezwań i kontakcie telefonicznym. Wielu dłużników uodporniło się już na tę formę. Powiedzmy sobie szczerze – firma windykacyjna nie ma mocy wykonawczej i nic poza upominaniem i przesyłaniem wezwań zrobić nie może. Są jednak firmy windykujące, bardzo konsekwentne w swoim działaniu i profesjonalnie przygotowane. Służą pomocą w przygotowywaniu pozwów do sądu i generalnie opieką prawną. Dzięki temu ich działania są dość skuteczne. Windykator musi posiadać Państwa upoważnienie do kontaktów z dłużnikiem i występuje w Państwa imieniu. Co ważne, a często mylone – nie ma uprawnień podobnych do komornika. Może tylko negocjować i upominać – na tym jego możliwości się kończą. Większość firm pobiera opłatę tylko od faktycznie ściągniętych kwot, po otrzymaniu przez Państwa przelewu.

3.Wyrok sądowy – najczęściej opcja ostateczna, po wykorzystaniu wszystkich narzędzi polubownego załatwienia sprawy. Wyrok otrzymuje się dość szybko. Upoważnia on do działań komorniczych. Warto pamiętać, że początkowe koszty sądowe (kilka procent od wartości długu) to Państwo musicie uiścić składając pozew. W przypadku przegranej dłużnika, otrzyma on nakaz do ich zwrotu, wraz ze zobowiązaniem. Zależnie od wartości długu, te początkowe obciążenia mogą być niestety również dość znaczne.

4.Krajowy rejestr Dłużników. System, o którym krąży chyba najwięcej mitów i plotek. Nie jest prawdą, że aby dopisać do niego dłużnika, trzeba mieć wyrok sądowy – wystarczą dokumenty potwierdzające należność (czyli najczęściej po prostu faktury). Nie jest też prawdą, że raz dodany wpis, zostaje w systemie na zawsze – zostanie usunięty (przez Państwa) po uregulowaniu zobowiązania. Jaka jest skuteczność KRD? W moim odczuciu znaczna. Nadal jeszcze nierzetelni płatnicy obawiają się konsekwencji w postaci poważnych utrudnień w otrzymaniu kredytu, czy podpisaniu umowy telekomunikacyjnej. Niestety są również tacy, którzy jako „recydywiści” nic sobie nie robią z kolejnych wpisów. Jeśli jednak miałabym porównywać skuteczność przekazu i oddziaływania informacji o korzystaniu np. z usług firmy windykacyjnej, a o możliwości dodania dłużnika do KRD – to ta druga opcja jest znacznie skuteczniejsza. Możliwość korzystania z systemu generuje dodatkowe koszty miesięczne, ale w dzisiejszych czasach, noszących wyraźne znamię niewypłacalności, są to koszty stosunkowo nieznaczne i warte rozważenia.
Życzę powodzenia i szczęścia do omijania nierzetelnych firm szerokim łukiem!

piątek, 5 czerwca 2009

Po co małej firmie hasło reklamowe?

Hasło reklamowe w małej firmie traktowane jest rzeczywiście najczęściej jak fanaberia. Nad koniecznością jego stworzenia i używania przedsiębiorcy krzywią się jak nad nieświeżą rybą. Unikają go i kompletnie niedoceniają. Nie traktują nawet jak zła koniecznego – bo najczęściej wcale go „nie traktują”. Taki stan rzeczy tym bardziej stwarza szansę na zwiększenie siły i wykorzystanie zaniedbanych przez konkurencję elementów. Klient dokonuje codziennie wielu wyborów. Poszukuje najlepszych ofert i najkorzystniejszych propozycji. Jest bombardowany pomysłami i musi podejmować decyzje. Dlaczego nie wykorzystać najprostszej możliwości dodania jego drodze ukierunkowania? To przecież nietrudne – zamontować drogowskaz i zadbać o to, aby klient skręcił we właściwą stronę… Poprzez skuteczne hasło dajemy zainteresowanym jasny komunikat – dlaczego warto skorzystać z mojej oferty? Co jest w niej wyjątkowego? Dlaczego opłaca się ją wybrać, kosztem konkurencji? Odpowiedź na tak postawione pytania wymaga zazwyczaj wielu wyjaśnień, opisów i prezentacji, ale czy na pewno? Nie zawsze – przy głębszym zastanowieniu można trafić idealnie w sedno i pokazać to, co najważniejsze w jednym zdaniu. „Piękno rodzi się tutaj” – dla salonu Spa; „Otwieramy na świat” – dla szkoły językowej, „Kupuję z radością” – dla delikatesów, które najwyżej cenią sobie niepowtarzalną atmosferę i zadowolenie, a do interesów podchodzą ze szczerą radością. Każde z przykładowych haseł jest bardzo proste i dość krótkie. Podkreśla to, co w danej firmie najistotniejsze i na co się ona nastawia. Warto zwrócić uwagę, że np. szkoła językowa podkreśla znacznie więcej niż umiejętności posługiwania się językami – a mianowicie to, co z tej umiejętności wynika – otwarcie na inne kultury i ludzi. I to właśnie jest wejście na kolejny szczebel wtajemniczenia, a mianowicie korzyści i wyróżnika! Hasło reklamowe, aby spełniało odpowiednio swoją rolę musi unikać ogólników i nijakości. Wyobraźcie sobie Państwo milionową firmę „z najwyższą jakością” i „dbałością o klienta”. Przecież w dzisiejszych czasach każdy z założenia dba o klienta, jeśli chce z nim współpracować. Czy jest w takim podejściu cokolwiek wyjątkowego? Jeśli chcecie Państwo zachęcić do skorzystania z Waszej oferty pokażcie to, co rzeczywiście z niej wynika i co ją charakteryzuje. Klient uczy się języków, aby móc rozmawiać z cudzoziemcami, swobodnie zwiedzać, lub pracować w każdym miejscu na świecie. Do fryzjera wybiera się, aby lepiej wyglądać (a nie posiedzieć na fotelu i popatrzeć na sposób obcinania włosów), do biura podróży by poznać nowe miejsca i odpocząć, a nie tylko po to, aby zapłacić za wycieczkę. Pamiętanie o tym, bo to podstawa! Marketing (również małej firmy) to walka na percepcje. Wykorzystujcie ją w każdym, najdrobniejszym elemencie, również w haśle reklamowym. Potraktujcie klienta jak partnera, z którym warto rozmawiać i podchodzić do niego poważnie, a na pewno to doceni. Opracowując pomysł na własne hasło, zastanówcie się nad jednym – jak wiele salonów, szkół i banków działa w okolicy? Czy każde z nich jest dokładnie kalką pozostałych? Dlaczego pierwsze kroki kierujecie Państwo akurat w tym, a nie innym kierunku? Skąd wiecie, że dana firma oferuje to, co właśnie Wam jest niezbędne? Świadczy o tym całokształt jej wizerunku, w tym nazwa i hasło reklamowe. Przytoczmy aktualne przykłady z większych graczy rynkowych: „Dzięki Żabce oszczędzamy czas” – jasno pokazana, najważniejsza cecha i korzyść, budująca przewagę nad wszystkimi innymi sklepami. „Lidl jest tani” – a w zasadzie był, ponieważ ostatnio hasło zostało zmienione. „L’Oreal” podkreśla, że „Jesteś tego warta” – każda kobieta zasługuje na tak wyjątkowe produkty, bo sama jest wyjątkowa – co od razu zdecydowanie poprawia samopoczucie, a pewna firma produkująca niedrogie kosmetyki sugeruje: „Tworzymy dla Ciebie flakony pełne marzeń” – z jednej strony obiecując, jaką to wspaniałą zawartość otrzymujemy, a z drugiej umożliwiając spełnienie marzeń, które są mało osiągalne – ponieważ podobne produkty z bardzo mocną marką są zbyt kosztowne. Można znaleźć wiele przykładów lepszych i gorszych haseł reklamowych. Pamiętać jednak zawsze należy bezwzględnie o jednym – z hasła musi naprawdę coś wynikać! Oprócz pięknego brzmienia, musi ono nieść konkretną treść, która podświadomie zakoduje się odbiorcy. Tanich sloganów nikt nie traktuje poważnie. Pomyślcie Państwo o swoim haśle reklamowym. Czy je posiadacie? Czy wymaga modyfikacji? Co tak naprawdę mówi klientom o Waszej firmie? To element zdecydowanie godny uwagi!

poniedziałek, 1 czerwca 2009

55-latki a praca. Problem nie do rozwiązania?

Poruszam temat, który bardzo mnie wzburzył i zaintrygował. W związku z moim cyklem artykułów, które co tydzień ukazują się Dzienniku Polskim, Kraków, otrzymuję od Czytelników zapytania i sugestie tematówi problemów. Oto wiadomość od Pani, poszukującej rozwiązania swojej patowej sytuacji. Bardzo proszę o wszelkie informacje, komentarz i uwagi do poniższej wypowiedzi.

Chcialabym prosi´c o zajecie sie w "karierze" lud´zmi, którym do emerytury
zostalo jeszcze pare lat i sa bez pracy albo na zasilkach
przedemerytalnych, które i tak nie rozwiazuja problemów finansowych.
Łatwiej jest na emeryturze bo można legalnie dorabiać do emerytury większe kwoty.
Teraz gdy zniesiono wcześniejsze emerytury ludzie na zasiłkach są w okropnym pacie. Szkolenia nie są dofinansowywane z Unii (trzeba pracować albo być na bezrobociu), płace rynkowe są w granicach 1200-1500 zł, tyle co wynoszą zasiłki, nie można ich podjąć bo nikt nie gwarantuje,że chociaż przez rok się przep[racuje,o w razie wcześniejszego zwolnienia ZUS odmówi dalszego zasiłku.
Jestem osobą z wyższym wykształceniem, nie za bardzo nadaje się na opiekunkę do dzieci, czy pomoc domową żeby dorabiać na czarno. Wystarczyłoby skorygować ustawę o zasiłkach przedemerytalnych ,żeby mozna było dorabiać oficjalnie chociaż 1000 zł miesięcznie. Wtedy Państwo skorzysta, bo będą płacone podatki a duża liczba osób może żyć godnie. Opłacałoby się nam pracować nawet na czas określony jeden rok, czy dwa( co dużo firm preferuje takie umowy). Nie będziemy zajmować miejsca osobom młodym, które będą chciały zarabiać więcej.

Zniesione zostały wcześniejsze emerytury ale nie zrobiono nic dla nas ludzi zwolnionych, na zasiłkach którym do emerytury daleko.
Brak informacji o jakichkolwiek programach. Można założyć działalność, ale gdyby nie zabierano zasiłku, nawet w ramach działalności gdyby można było dorobić chociaż 1000 zł. Lecz trzeba się też doszkolić ale za co?

Ja już odchodzę od zmysłów, nie można skorzystać z porady doradcy zawodowego, nie można oficjalnie dorobić, nie można skorzystać ze szkoleń. Przecież większość ludzi nie ma zamiaru później wziążć emerytury i siedzieć, gdyby zainwestowano w nas chociaż trochu teraz później też byśmy pracowali,bo przecież 60 lat to nie czas na siedzenie w pantoflach. Chcemy pracować ale niech Rząd skoryguje trochu prawo dla osób w okresie przejściowym do emerytury, którym zabrał prawo do emerytury od 55 lat. Nie można czegoś wycofać i w zamian nic nie dać. czy to tak trudno pojąć? Nawet w psychologii jest tak,że nigdy nie można usunąć negatywnych emocji nie zastępując ich pozytywnymi.

Po pierwsze ;
gdzie szuka´c aktualnych informacji o zalozeniu wlasnej chociaz malej firmy,
gdzie szuka´c informacji o ´srodkach pomocowych z unii na ten cel
czy sa darmowe szkolenia z tego zakresu dla osób na emeryturach czy
zasilkach przedemerytalnych(z moich danych i telefonów wykonanych sa
tylko dla osób albo pracujacych albo bezrobotnych)
Po drugie:
czy sa rzadowe programy dla ludzi po 50 (bez pracy albo na zasilkach) ,
którym przesunieto wiek emerytalny do 60 lat/

Bardzo chcialabym mie´c informacje na powyzsze tematy, nie chce
wegetowa´c ale godnie zy´c i wychowywa´c syna 13-letniego (samotna matka
), ale zdobycie aktualnych informacji na powyzsze tematy to droga przez
meke.

sobota, 23 maja 2009

Jakie cechy decydują o tym, że jest się skutecznym przedsiębiorcą?

To, że każdy z nas jest inny – to trywialne, a jednak jakże prawdziwe. Podobnie jest z firmami – każda jest kompletnie różna od pozostałych i każda naznaczona jest charakterem, doświadczeniem i podejściem do biznesu swojego właściciela. Niezwykle skomplikowanym wydaje się określenie jakiś wspólnych cech przedsiębiorcy, a jednak…
Każdy, kto prowadzi firmę powinien być cierpliwy i systematyczny. Ogromnie to trudne, ale bardzo przydatne. Cierpliwość, uważność, spokój często się opłacają. Oczywiście są sytuacje, w których trzeba działać bardzo szybko i wykorzystywać okazje, ale to już cecha kolejna, czyli czujność. Nie trudno wyobrazić sobie spokojnego zwierza biznesu, w ukryciu czekającego na fantastyczną okazję, prawda? Jeśli wyskoczy za szybko, przestraszy „ofiarę” i niczego nie osiągnie. Nie warto być w „gorącej wodzie kąpanym”. Skuteczny przedsiębiorca to również marzyciel – śni o tym, co chciałby osiągnąć i próbuje marzenia wcielić w życie.
Muszę się Państwu przyznać do jednego – ten temat nasunął mi pewne skojarzenie, więc proszę o wybaczenie wtrącenia wątku nieco filozoficznego… Pracuję na co dzień z bardzo różnymi firmami. Posiadam wiele doświadczeń jeśli chodzi o podejście do interesów, współpracę, sposób dokonywania rozliczeń, itd. I z nieskrywanym przerażeniem stwierdzam, że pokolenie obecnych ok. 30-latków w znacznej mierze zagubiło się w kapitalizmie. Niestety, za operatywność uważane jest coraz częściej pospolite kombinatorstwo i próby oszustwa, a miarą sukcesu dojście do dużych pieniędzy szybko i bezboleśnie. No tak, bo cierpliwość i ciężka praca potrafią boleć – to smutna prawda…
Przedsiębiorca w naszym kraju musi być wytrwały, bo wiele ma przeszkód do pokonania, a tych, którzy chcieliby pomóc je usunąć niestety brakuje… Musi być wreszcie stanowczy – walczyć o swoje na każdym kroku (porównanie przyrodnicze wydaje się w tej sytuacji tym bardziej uzasadnione). No i w moim, niezachwianym nadal przekonaniu – musi być uczciwy! O ile prostsze byłoby robienie interesów, gdyby z założenia obydwie strony uczciwie do nich podchodziły?
Przy tak skonfigurowanych cechach liczyć można na zaufanie i szacunek klientów i współpracowników, a co za tym idzie – być może w dłuższej perspektywie - na wizerunek, który z pewnością przyniesie wspaniałe efekty. Tych z Państwa, którzy nie wierzą w swoje możliwości, zapraszam jednak do podjęcia próby. Należy mieć nadzieję, że pewne, odwieczne zasady prowadzenia interesów zakotwiczą w końcu i w naszym kraju. Ostatecznie sporo mamy do nadrobienia. Pocieszające jest natomiast to, że poprzednie pokolenie, znające doskonale czasy znacznie trudniejsze, potrafi intuicyjnie wdrażać zasady, które w XXI wieku zanikły i muszą być wydobywane jak odkrycia archeologiczne i prezentowane z wielkim przejęciem na szkoleniach i konferencjach. Dla prawdziwych biznesmenów, bez względu na skalę, są oczywiste i naturalne. Życzę Państwu, abyście trafiali tylko na takich kontrahentów – przedsiębiorców prawdziwego zdarzenia!

poniedziałek, 11 maja 2009

Jak korzystać z podstawowych i ogólnie dostępnych narzędzi komunikacji, aby polepszyć kontakt z klientem?

Nie bez powodu utarło się powiedzenie, że informacja jest podstawą sukcesu i najcenniejszym elementem biznesu. Nie obawiam się dodać do duetu również komunikacji. Bo z prawidłowej komunikacji wynikają kolejne, pozytywne kwestie, z precyzyjną i wiarygodną informacją na czele. Jeśli biznes opiera się na właściwym zidentyfikowaniu, a następnie dotarciu do klienta, to trudno wyobrazić sobie lepsze źródło wiedzy niż on sam. Klient to tak naprawdę otwarta księga. Lubi o sobie mówić, a wręcz uwielbia komentować ofertę, produkt i jakość obsługi. Jest czynnie zainteresowany rozmową i próbą poznania jego potrzeb i oczekiwań. Zawsze jednak należy pamiętać o jednym – klient nie jest naiwną „papugą”, powielającą to, co usłyszy, czy zobaczy. A przy tym (ważne!) udaje, że nie ulega wpływom, co jest stwierdzoną, wierutną bzdurą. Bardzo chętnie daje się czarować reklamom (po których często jak w amoku poszukuje kolejnego z serii produktów „niepotrzebnychmudoniczego”), a także opiniom znajomych; tyle że nienawidzi, gdy się mu o tym mówi… Każdy klient chce, aby uważano, że każdej decyzji dokonał samodzielnie i bez jakichkolwiek wpływów, a także chce być doceniony i wyróżniony. Tak jest i już. Jak więc wykorzystać najprostsze narzędzia, dostępne na co dzień i dla każdego, aby komunikować się z odbiorcami? Warto pamiętać o możliwościach, czekających dosłownie wszędzie. Do ich uruchomienia niezbędna jest aktualna baza klientów, która powinna dostarczać danych w postaci: numeru telefonu komórkowego i adresu e-mail (oczywiście zależnie od rodzaju odbiorców), a jeśli to możliwe, również numer komunikatora (np. GG).
Dzisiejsze czasy zdominowane są przez telefony komórkowe. Używają ich dosłownie wszyscy – od dzieci po staruszków. Telefon zastępuje powoli zabawkę, jest gadżetem z milionem funkcji, wykorzystywanych w całości jedynie przez pasjonatów i młodzież. Bardzo niewiele osób zdaje sobie sprawę jak wiele kwestii biznesowych można dzięki telefonowi załatwić i przyspieszyć. Jesteście Państwo zdziwieni, że wspominam o tak trywialnych kwestiach? A odpowiedzcie sobie szczerze – jak często w organizacji promocji wykorzystujecie sms? Czy w taki sposób przypominacie klientom o np. kończącym się karnecie, abonamencie, itd.? A czy umiejętnie wykorzystujecie możliwości poczty głosowej? Muszę się przyznać, że ogromnie irytują mnie wiadomości na poczcie kompletnie ogólnikowe, w stylu „zadzwonię później”, albo „proszę o kontakt” – bez żadnych dodatkowych informacji! Warto pamiętać, że osoba, do której dzwonimy na pewno doceni oszczędzony czas, jeśli w nagrywanej wiadomości powiemy krótko i konkretnie o co nam chodzi i będzie mogła oddzwonić już przygotowana, ze sprawdzoną odpowiedzią! Oczywiście mam na myśli jedynie tych rozmówców, którzy potrafią wykorzystać telefon i pocztę w ogóle odsłuchują…
Maile to kolejny element, traktowany w małych firmach „po macoszemu”. A przecież wysłanie maila nie kosztuje nic, oprócz poświęconego czasu! Wielu Państwa klientów posiada konta mailowe i nawet czasami do nich zagląda. Dlaczego nie włączyć tej drogi do budowania trwalszych relacji, przedstawiania nowości w ofercie i informacji o promocjach? Nikt nie lubi zarzucania niepotrzebnymi danymi, ale okazjonalna wiadomość od ulubionego sklepu to zupełnie inna sprawa.
Największy problem zauważam jednak w samym konstruowaniu bazy danych. Na palcach jednej reki jestem w stanie policzyć firmy, którymi się opiekuję, a które rozpoczynając współpracę dysponują w miarę aktualną bazą klientów. Cóż – z całą pewnością wymaga to konsekwencji i ogromnej systematyczności. Każdy nowy odbiorca powinien być dopisany do tego elitarnego grona, a każda czarna owca wyrzucona. Tyle, że zazwyczaj sprawdza się kolejna, stara jak świat zasada – że systematyczne działania są o niebo łatwiejsze, szybsze, no i tańsze! Dlatego zachęcam do prawidłowego wykorzystywania możliwości i narzędzi, które otaczają nas na co dzień. Zamiast szukać skomplikowanych i drogich sposobów, sięgajmy po to, co najprostsze i osiągalne absolutnie dla każdego, a z całą pewnością odniesiemy zdecydowanie większy sukces. Bo życie i pracę należy sobie i innym ułatwiać, a z czasem zostanie to docenione!

wtorek, 21 kwietnia 2009

Jakie elementy marketingu są potrzebne na etapie zakładania małej firmy?

Proces rozpoczęcia prowadzenia własnej działalności gospodarczej jest najczęściej uciążliwy i długotrwały (wyjątkowo nie mam na myśli przejść z urzędami, a samo tworzenie, ustalanie i weryfikowanie poszczególnych elementów strategii nowej firmy). Niestety najczęściej podczas tych pierwszych działań, zapomina się o jednolitej wizji i przyjęciu założeń, które stanowić będą wytyczne do dalszych kroków. A tworzenie nowego przedsiębiorstwa jest jak budowa domu. Czy zaczęlibyście Państwo od zakupu mebli do kuchni, czy od murów? Z przerażeniem stwierdzam, że wielu właścicieli nowych firm zaczyna od nieistotnych drobiazgów i pierwszych z brzegu narzędzi, zapominając absolutnie o szkielecie, konstrukcji i fundamencie! Strategia, wizja, plan i inne ważne słowa nie bez powodu znalazły swoje stałe miejsce w pracy marketingowców. Jeśli murarz przystąpi do pracy bez projektu, to efekt może być opłakany, a układ pomieszczeń kompletnie odmienny od oczekiwań inwestora. Czy Wasza firma również tak ma wyglądać? A jej postrzeganie przez potencjalnych klientów? Skutecznie prowadzony biznes wymaga zaznaczenia na czerwono w podręcznym słowniku dwóch wyrazów – „konsekwencja” i „systematyczność”. Bez tego wizerunek i sposób działania firmy rozpływa się w pędzie i szczegółach dnia codziennego. Jest niejasny i rozmyty, co daje doskonałą okazję do wykorzystania przez konkurencję. I właśnie dlatego, tworząc firmę należy zwracać szczególną uwagę na to „JAK” się do tego przystępuje. Nie zostawiać na sam koniec spraw fundamentalnych i nie rozpoczynać od „jakiejś reklamy zewnętrznej” itp.! Drodzy Państwo, jeśli pieniędzy na własną firmę nie znaleźliście na ulicy, lub nie wygraliście w kasynie, to z całą pewnością chcecie je wykorzystać jak najlepiej. Nie budujcie salonu, rozpoczynając od zakupu dywanu (chyba, że chcecie położyć go w namiocie – bo właśnie tak prowizorycznie będzie skonstruowana wasza firma). Nie poszukujcie bylejakości i przypadkowości, pytając o najlepszą nazwę dla firmy na forum dyskusyjnym. Nie tędy droga! Oczywiście, zdarzyć się może, że przy okazji ktoś doradzi naprawdę ciekawe rozwiązanie, ale czy od przypadku ma zależeć przyszłość, którą chcecie dla siebie stworzyć? Zdecydowanie lepszym sposobem jest wzięcie w rękę kartki i długopisu, względnie wygodne usadowienie się przed ekranem komputera i skrupulatne wypisanie wszystkich założeń, oczekiwań, swoich mocnych i słabych stron, ograniczeń, budżetów – generalnie wszystkich elementów, które mogą mieć jakikolwiek wpływ na późniejsze funkcjonowanie i rozwój Waszego przedsiębiorstwa. Pamiętajcie Państwo, że pewne podstawowe odruchy psychologiczne są zawsze takie same – Wasza firma będzie oceniana od pierwszego spojrzenia, wrażenia i odczucia. To tak, jak z pierwszą randką - klient musi podjąć decyzję, czy umówić się na kolejną, czy od razu poszukać wiarygodnych wymówek. Na randki absolutnie każdy szykuje się z pełnym zaangażowaniem i raczej nie rozpoczyna przygotowań od wyboru konkretnego elementu biżuterii, zakładając następnie do niego „co popadnie” i wyciągając z szafy przypadkowe części garderoby. Zastanawiam się, więc dlaczego – tak bardzo często ignorują ten etap przedsiębiorcy?! Marketing nie tylko w małej firmy przenika każdy element życia – przygotowania do „randki”, jej przebieg, telefon „po” (bo działania „posprzedażowe” są niezwykle istotne), a także ewentualne późniejsze „wspólne życie” i opinie, które trafiają do przyjaciół, rodziny i znajomych, budując wizerunek. Pozwolenie na funkcjonowanie bez planu, bez konsekwencji i systematyczności potrafi zniszczyć wszystko: dobre, pierwsze wrażenie i jego efekty; a przede wszystkim zachwiać niewzmocnionymi ścianami i ostatecznie spowodować ich zawalenie na ten nieszczęsny, piękny dywan, kupiony na początku.
Drodzy Przedsiębiorcy! Bądźcie konsekwentni, przyjmujcie rozsądne założenia i nie zaczynajcie działania od końca. Zapewniam, że to się opłaci!

czwartek, 16 kwietnia 2009

Dlaczego spotkania szkoleniowe dla Małych Firm są potrzebne? Czym się wyróżniają?

Historia spotkań dla Małych Firm jest bardzo typową odpowiedzią na potrzebę rynku – Klienci potrzebowali informacji, którą trudno przekazać w jednym zdaniu. Chcieli dowiedzieć się w jaki sposób prowadzić systematyczne działania marketingowe tak, aby były możliwie najskuteczniejsze i jednocześnie jak najtańsze. A że nie jest to łatwe – wszyscy wiemy. To zachęciło mnie do przygotowania skryptu szkolenia, które mówi tylko i wyłącznie o praktycznym obliczu marketingu w małej firmie i opiera się na przykładach. Około czterech godzin, bo tyle mniej więcej trwa spotkanie, wystarczy, aby naszkicować prawdziwe oblicze działań marketingowych, ich zalety, oraz najważniejsze minusy; a także wyczulić uczestników na zagrożenia ale również na okazje, które czekają „za każdym rogiem”. Udane i bardzo pozytywnie ocenione, pierwsze spotkania dały impuls do rozszerzenia zakresu i przygotowania dodatkowych tematów, z zakresów najważniejszych dla każdego, małego przedsiębiorstwa. Ze specjalistami z różnych dziedzin przygotowujemy w związku z tym cykl, który pozwoli na stworzenie swoistej „platformy wiedzowej” – jak ją roboczo nazywam – pozwalającej w jednym miejscu zdobyć rzetelne informacje na nurtujące was pytania. Z powodu niezmiennie powtarzających się pytań o dotacje unijne, przyjęliśmy je jako priorytet i od nich zaczynamy uzupełnienie cyklu spotkań. Następnie do tematyki dołączą: windykacje, sprzedaż, barter, i inn.
A co wyróżnia te spotkania?
Po pierwsze – tematyka i jeszcze raz tematyka – bez kopiowania z rozwiązań odpowiednich dla dużych firm. Tylko zagadnienia naprawdę potrzebne małym i średnim firmom!
Po drugie – zakres przekazywanych informacji – tylko praktyka, poparta wieloletnim doświadczeniem wykładających. My pracujemy z małymi firmami i opiekujemy się nimi w zakresie marketingu, więc nie wzięliśmy się znikąd – doskonale wiemy, czego naprawdę potrzebują i poszukują tego typu przedsiębiorstwa. Jesteśmy również w stanie poprzeć tezy konkretnymi przykładami z „własnego podwórka”.
Po trzecie – sprawne tempo – bo wiemy, że nie macie czasu na przydługawe wywody.
Po czwarte – bardzo kameralne grupy. W jednym spotkaniu uczestniczyć może tylko kilka osób, a to dlatego, żeby zapewnić możliwość wymiany doświadczeń, dyskusji i bezpośredniego zadawania pytań prowadzącym.
Po piąte, wreszcie – cena. Szkolenia z reguły są drogie i przez to niedostępne dla małych firm. Nasze dostosowanie się do sytuacji polega również na odpowiedniej konfiguracji ceny – tak, aby była absolutnie osiągalna dla każdej, nawet dopiero zaczynającej i najmniejszej firmy.
Jeśli chcecie Państwo dowiedzieć się jak rzeczywiście, np.: ustalać ceny, asortyment, jakie promocje stosować, co decyduje o sukcesie firmy; ile kosztują poszczególne działania, a także: jak napisać wniosek unijny, na co można otrzymać dotację, gdzie szukać informacji, czym się kierować, jakie są szanse i możliwości – i wiele, wiele innych… Nie szukajcie wyrywkowych informacji w sieci czy w urzędach – na naszych spotkaniach dyskutujemy, zadajemy pytania i zbieramy wiedzę praktyczną – dlatego warto do nas dołączyć już teraz – aby wyprzedzić i kryzys i konkurencję ;-)

piątek, 10 kwietnia 2009

Plan spotkań szkoleniowych „Mali mogą więcej!” Poznań, kwiecień-maj 2009

Drodzy Przedsiębiorcy działający w Poznaniu i okolicach! Z przyjemnością informuję, że nasze spotkania szkoleniowe otrzymują charakter cykliczny. Możecie Państwo wybrać najkorzystniejszy dla siebie termin i przedział czasowy – tematy powtarzają się, aby to umożliwić.
Warunkiem wzięcia udziału w spotkaniu jest dokonanie rezerwacji: telefonicznie 603 952 622, lub poprzez e-mail: gabriela.antczak@gabana.pl, oraz wpłata na konto, którego numer zostanie przesłany wraz z potwierdzeniem wstępnej rezerwacji.
Spotkania odbywają się w Budynku PM Pol-Car, ul. Gorzysława 9, pokój 110 (na piętrze, nad serwisem, obok firmy „Sollner”).
Najbliższe terminy i zakres spotkań:
1. Praktyczny marketing w małej firmie:
- jak się wyróżniać na tle konkurencji,
- kto jest moim klientem, jak do niego dotrzeć i jak o niego dbać,
- dlaczego promocje jakie organizuję nie działają,
- ile kosztuje skuteczny marketing w małej firmie,
- co? gdzie? kiedy? i dlaczego? – jak szukać okazji na wypromowanie małej firmy,
- i wiele innych + przykłady, przykłady, przykłady….
Koszt uczestnictwa: 200 zł netto/os. Czas trwania ok. 4 godzin. Najbliższe terminy:
24.04.09 godz. 10-14; 12.05.09 godz. 10-14; 15.05.09 godz. 14-18; 21.05.09 godz. 15-19
2. Dotacje Unijne dla małych firm
- z jakich działań unijnych może skorzystać mała firma,
- gdzie szukać informacji,
- czy warto starać się o dotacje,
- na co zwracać uwagę,
- gdzie można uzyskać pomoc,
- ile kosztuje profesjonalne doradztwo w tym zakresie,
- jak napisać wniosek, itd.
Koszt uczestnictwa: 300 zł netto/os. Czas trwania ok. 4 godzin. Najbliższe terminy:
29.04.09 godz. 14-18; 08.05.09 godz. 13-17; 20.05.09 godz. 15-19; 29.05.09 godz. 13-17
Uwaga! Ilość miejsc jest ograniczona. Podczas spotkań obowiązuje kameralna atmosfera i kilkuosobowe grupy – umożliwiające bezpośredni kontakt z prowadzącymi i indywidualne podejście do każdego Uczestnika i reprezentowanej przez niego branży.
Zastrzegamy sobie możliwość przesunięcia terminu spotkania, jeśli liczba chętnych na dane spotkanie będzie mniejsza niż 5 osób.
W przypadku zgłoszenia więcej niż 1 osoby (zarówno z tej samej firmy, jak i z firmy zaprzyjaźnionej) udzielamy rabatu w wysokości 20 % kosztów dla każdego uczestnika.
Nasze spotkania szkoleniowe, zdaniem dotychczasowych uczestników „dodają skrzydeł”, dzięki którym Twoja firma nabierze prawdziwego rozpędu!
Serdecznie zapraszamy do wspólnego wygrywania!

Nasze portfolio

Wszystkich Państwa, którzy pytają o możliwość otrzymania naszego port folio informuję, że w każdej chwili i z przyjemnością wysyłamy zestawienie przykładowych prac na wskazanego przez Państwa maila. Nie jesteśmy w stanie zebrać w jednym pliku wszystkich materiałów ale port folio zostało tak skonstruowane, aby pokazać różne branże i zakresy działań jakie podejmujemy. Wszystkich zainteresowanych bardzo proszę o maila.

Jak budować lojalność klienta? Czy to jest możliwe w małej firmie?

Lojalność przybiera bardzo różne formy i naturalnie dotyczy wielu aspektów naszego życia i działania. Występuje również jako najbardziej zaawansowany etap współpracy pomiędzy firmą a klientem. Czy możliwe jest wybudowanie lojalności w małej firmie? Ośmielę się zaryzykować stwierdzenie, że właśnie tu jest niezbędna, ale też łatwiejsza! To przecież niewielkie przedsiębiorstwo ma możliwość nawiązywania bardziej osobistych i indywidualnych relacji z klientami. Mniejsza ich liczba stwarza okazje do zdobycia wiedzy na temat ich potrzeb, oczekiwań, gustów i upodobań. Łatwiej jest zapamiętać czyje dziecko właśnie poszło do szkoły, a kto się ożenił. I jest to najprostsza, a jednocześnie najtrwalsza forma relacji - możliwa w przypadku naprawdę niewielkich społeczności i częstych kontaktów. W taki właśnie sposób, dobrzy handlarze z dawnych czasów wiedzieli doskonale jakie przysłowiowe spinki do włosów lubi pani X, a jaką wstążkę pani Y i nie było w tym niczego zadziwiającego ani wyrafinowanego – po prostu musieli zadbać o swoje klientki dając im to, czego rzeczywiście potrzebowały – dobry towar, okraszony poradą, miłym słowem i dowodem docenienia rangi każdej z nich – „pani jest wyjątkowa, więc pamiętam czego Pani ode mnie oczekuje”. Dzisiejszy biznes zatracił niestety wiele z tamtych nawyków. Teraz o docenieniu klienta trzeba specjalnie mówić, szkolić i napominać - a przecież to klient decyduje o sukcesie lub porażce danej firmy. Bez niego za daleko się nie dojdzie, no… może ewentualnie „o krok za daleko”…
A więc drodzy przedsiębiorcy, jeśli chcecie, aby klient regularnie do Was wracał i staracie się znaleźć swoich „adwokatów”, którzy jako wierni i oddani będą namawiać innych do skorzystania z Waszych usług, budujcie prawdziwe relacje. Doceniajcie i próbujcie rozumieć każdego klienta indywidualnie – bo nie ma jednego klucza, bez względu na to jak dokładną segmentację się wykona i jak dokładnie oznaczy swoich potencjalnych odbiorców. To oczywiście ogromnie pomaga, ale na pewno nie załatwia całej sprawy !
A jeśli chcecie przyciągnąć nowych odbiorców, związując ich na samym starcie współpracy, przygotujcie ciekawy i zasadny program lojalnościowy. Tak, tak – to rozwiązanie jest jak najbardziej możliwe i mile widziane nie tylko w największych koncernach. Mali mogą wykorzystać tę możliwość z doskonałym rezultatem i przy niewielkich kosztach. Co należy zrobić? Przygotować założenia, uwzględniające również Wasze oczekiwania co do obrotów jakie powinien wygenerować dany klient/uczestnik programu. Opracować naprawdę ciekawą formułę nagradzania, oraz oryginalne nagrody. Tylko pamiętajcie – dzisiejszy klient rzadko zadowala się już „wstążeczką gratis”. Oczekuje propozycji ciekawych, wyróżniających się i przede wszystkim osiągalnych. W programie, który ma zmotywować nie mogą znajdować się nagrody, których uzyskanie oznaczałoby wykupienie całego asortymentu jaki macie do zaoferowania … i to trzy razy! Klient XXI wieku potrafi doskonale liczyć i orientuje się ile za daną nagrodę musiałby zapłacić, a ile musi wydać w Waszej firmie, żeby otrzymać ją „gratis”. Pamiętajcie, żeby na naciągać niebezpiecznie tej granicy! I jeszcze jeden, bardzo istotny szczegół - program lojalnościowy naprawdę może być konsekwentną realizacją przyjętej strategii działania. Nagrody mogą nawiązywać do rodzaju prowadzonej działalności, do jej charakteru i hasła reklamowego. Nie muszą prezentować się jak efekt przypadkowego wrzucenia do jednego worka wszystkiego, co znalazło się pod ręką, ewentualnie w katalogu z upominkami! Najlepiej podeprzeć się prostym przykładem – jeśli Twoja firma sprzedaje kwiaty, to nagrody w programie mogą równie dobrze nawiązywać do przechowywania, pielęgnacji i prezentacji kwiatów; jak i generalnie do upiększania domu lub sprawiania przyjemności bliskim. Ale naprawdę nie musi się tam znaleźć miliardowy już kubek (tyle że z twoim logo), albo smycz, której już nikt nie będzie chciał. Nagrody mają przyciągać, motywować, a wręcz zaskakiwać – tak jak cały przekaz marketingowy Twojej firmy. Nie zanudzajmy klientów zanim jeszcze na dobre do nas trafią!

Artykuł na temat outsourcingu

Drodzy Przedsiębiorcy, jeden z coraz większej na szczęście ilości artykułów na temat outsourcingu:
http://www.modernmarketing.pl/print.php?pg=arta&magnr=200011&artnr=01
Jakie jest Wasze zdanie na temat postawionego w nim pytania? Zapraszam do dyskusji.

czwartek, 9 kwietnia 2009

Jak określić optymalny asortyment dla Małej Firmy?

Prawidłowe zbudowanie asortymentu nie jest łatwym zadaniem. Optymalny zakres produktów lub usług jest tak trudny do określenia, że wydaje się podobny do potwora z Loch Ness – wszyscy wiedzą, że gdzieś jest i potencjalnie w każdej chwili może się wyłonić – a jeśli tak się stanie, furorę i klientelę ma zapewnione na zawsze! Jednocześnie ów potwór ma zarówno zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników, którzy nie wierzą w jakiekolwiek dowody jego istnienia, a przez to nie ulegają zbiorowej fascynacji. Tak też jest z klientami i Państwa asortymentem – trzeba trafić dokładnie do tych, którzy z zaangażowaniem wypatrują skrawka płetwy potwora, regularnie odwiedzając trawiaste wybrzeże jeziora – czyli przekraczając próg Państwa firmy. Nie może być bowiem mowy o skonstruowaniu asortymentu optymalnego dla wszystkich i dlatego tak ważnym i niezwykle przydatnym terminem jest „segmentacja” – której efektem ma być znalezienie, wyłuskanie i spełnienie potrzeb tylko „fan klubu potwora” (a jeśli przy okazji, jakiś sceptyk da się skusić – to tylko dodatkowy plus). Nieistotne, czy oferujecie Państwo najpiękniejsze w okolicy bukiety, czy potraficie wyczarować niesamowite arcydzieła z włosów, czy też cały dzień przeliczacie podatki swoich klientów – każdy zakres działania można i należy uporządkować i scharakteryzować.
Dzisiejsze czasy i gospodarka stawiają na równi dwie tendencje – globalizacji i specjalizacji. To naturalne, że mała firma powinna myśleć o ograniczaniu asortymentu do poziomu odpowiadającemu jej „fan klubowi” – czyli klientom. Takie działanie, oprócz zadowolenia tych ostatnich, przynosi również wiele innych korzyści – ułatwia zarządzanie stanami magazynowymi i organizacją akcji promocyjnych; a także ogranicza koszty! Na specjalistycznym, zawężonym asortymencie łatwiej jest utrzymywać porządek, a zwiększenie ilości zamawianego towaru jednego rodzaju przynosi lepsze wyniki finansowe. Nie inaczej działa wiele sklepów internetowych, które zamawiają ogromne ilości jednorodnych produktów, na które otrzymują bezkonkurencyjną cenę i oferują je w absolutnym dumpingu jako wabiki, podczas gdy inne produkty sprzedawane są już w normalnych cenach. Potwierdzającego tę regułę przykładu można doszukać się bliżej branży, w której pracuję – niektóre drukarnie wyspecjalizowały się w wytwarzaniu jednego rodzaju produktów (np. ulotek), na jednej grubości i rodzaju papieru. Dzięki temu są w stanie zaopatrzyć się w surowce w kosztach, które są niewyobrażalnie niskie w porównaniu z tymi, które uzyskują drukarnie wykonujące wszystko. Dzięki temu ostateczna cena wydruku również jest dla konkurencji niedościgniona, a co ciekawsze – warz z rosnącą liczbą zamówień, ucieka coraz dalej i znika za horyzontem … oczywiście z korzyścią dla klientów.
I wreszcie to, co ogromnie ważne w działaniu małej firmy – wiedza! Ograniczenie asortymentu do dziedzin, na których się znamy (lub mamy realną szansę je poznać) i które przynoszą satysfakcjonujące zyski, stwarza okazję do stworzenia swojego wizerunku, jako eksperta w danej dziedzinie. Dzięki temu, zainteresowani będą szukali u Państwa porady i fachowych informacji, co do których mają wątpliwości (pod warunkiem, że się o nie w ogóle doproszą) w firmach wielkich i największych. Przewagą małego biznesu jest jego indywidualność i elastyczność. Poprzez mądre zarządzanie asortymentem można te cechy jeszcze utrwalić w świadomości klientów. I nie oznacza to wcale nudy i pustych półek – bo przecież np. sklep z damską bielizną może sprzedawać również męską, ale także np. podstawowe kosmetyki, których brak klientka może stwierdzić podczas dokonywania zakupów – wszystko, co może skojarzyć się z pięknym wyglądem i wygodą noszenia bielizny ma uzasadnienie – pod warunkiem odpowiedniej argumentacji i zaprezentowania spójnej całości. W przypadku konstruowania asortymentu, podobnie jak przy wszelkich innych działaniach małej firmy, bezwzględnie konieczna jest bowiem konsekwencja. Załóżmy, że chcemy stworzyć maleńki osiedlowy sklepić „pierwszej pomocy” i nawet wręcz tak dokładnie go nazwiemy, to powinien on dla odmiany oferować jak najszerszy wybór towarów z różnych zakresów – a wtedy asortyment będzie określony jako „szeroki” (bo wiele dziedzin), ale „płytki” (bo w każdej jedynie podstawowe produkt, bez zagłębiania się w szczegóły). Zaczynając od głębi tajemniczego jeziora, kończymy na głębi asortymentu – oby jej prawidłowe określenie przyniosło Państwu szansę wypłynięcia na szerokie wody własnej działalności!

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Dlaczego promocja cenowa nie działa?

Drodzy Przedsiębiorcy! Cena nie jest lekiem na całe zło! Oczywiście należy brać jej poziom pod uwagę, planując zakres, rodzaj i rozwój działalności. Ale nie tylko cena decyduje o powodzeniu lub porażce! Można naturalnie podać mnóstwo przykładów firm, które całość strategii opierają na tym elemencie – ale są to dyskonty, balansujące na krawędzi absurdalnych warunków stawianych dostawcom i minimalnych poziomów marży. Czy mała firma jest w stanie podjąć taką walkę? Najczęściej nie…
Przyjęty poziom ceny kształtuje wizerunek i określa segment klientów – inny dla dóbr luksusowych, a inny dla np. używanej odzieży. Obniżanie ceny w nieskończoność jeszcze nikomu nie wyszło na dobre –ze wszystkich sił ciśnie się na usta powiedzenie „każda ryba spotka kiedyś większą od siebie, która ją pożre”! Przy poziomie ceny, który uwiesza się jak najcięższy kamień i ciągnie Waszą firmę w nieskończoną otchłań, pojawi się nagle nowy konkurent (np. importujący z Bliskiego wschodu) który lekkim krokiem baletnicy przedrepta po Was i nawet się nie obejrzy – a najniższa cena będzie już zadowolona należała do niego.
Koszulkę lidera zakłada nie ten, który wygra wyścig „najtaniej”, ale ten, który naprawdę ma coś do zaoferowania i który najrozsądniej ustali relacje równowagi pomiędzy zakresem i jakością produktów lub usług, a ceną. Ta ostatnia jest jak dodatek – dobrze dopasowany uzupełnia idealnie całość stroju, przekoloryzowany wygląda śmiesznie i zabija jakąkolwiek harmonię, pogrążając właściciela. Nie można przeceniać wagi ceny w systemie promocyjnym. Jestem pewna podziwu dla autorów jakże trafnego porównania: działanie promocji cenowej można odnieść do działania alkoholu – w pierwszej chwili pobudzające, w dłuższym okresie spowalniające jakiekolwiek funkcje. Nieustanne promocje cenowe działają dokładnie tak samo. I dokładnie tak samo sztuką jest aby je przeprowadzać, ale nie przesadzić! Bo następujące później efekty mogą być niezwykle bolesne! Obniżki ceny pociągają za sobą przyzwyczajenie klienta, czekającego na kolejną okazję i tylko z okazji chcącego skorzystać; oraz niebezpieczne zaniżanie marży, która zaczyna plasować się poniżej poziomu opłacalności.
Cena jest dość zdradzieckim elementem strategii – gdy całość koncepcji jest dobrze przemyślana, uzupełnia bowiem pozostałe elementy i z satysfakcją uśmiecha się do klienta, który ją akceptuje – ponieważ zna i docenia kupowane produkty lub usługi Waszej firmy. Jeśli jednak to właśnie cenie uda się przejąć zbyt dużą kontrolę nad pozostałymi częściami strategii, zaprzepaści ją, bezlitośnie pogrąży lojalność klienta i skupi jego uwagę tylko na sobie – blokując jakiekolwiek inne działania marketingowe. Pamiętajcie Państwo – klient wiecznie poszukujący okazji nie jest klientem wiernym! Nie wybrał Was z powodu tego, czym się wyróżniacie, ani ze względu na trwałą, lojalną relację – przyszedł ściągnięty przez „teatr ceny” i tak samo łatwo pójdzie szukać kolejnych „mega okazji”. Nie znaczy to oczywiście, że nie należy organizować promocji cenowych! Warto jednie pamiętać, że stanowią one jeden z elementów marketingowych, a nie ich wyłączną treść!
Niestety, ogromnie rzadko poziom cen ustalany jest od początku podejmowanych przez firmę działań. Najczęściej decyduje ślepy los i intuicja. Zgadzam się, że są dziedziny na tyle nowatorskie, że jedynie w ten sposób można poziom ceny określić, ale jeśli prowadzicie Państwo działalność choćby tylko trochę bardziej typową – zróbcie analizę konkurencji i zastanówcie się, czy na pewno chcecie się wyróżnić niską ceną i czy tylko ona zdecyduje o Waszej przewadze? …

środa, 1 kwietnia 2009

Skuteczny marketing zawsze przedstawia korzyści!

Wiele osób pyta mnie dlaczego przekazy reklamowe tak bardzo różnią się między sobą jakością. Dlaczego jedne przynoszą sukces, a inne to nic więcej, niż tylko wyrzucenie pieniędzy w błoto? Najważniejsze, drodzy Państwo jest znalezienie i pokazanie potencjalnym klientom tego, co w firmie najważniejsze – uzmysłowienie im korzyści jakie wyniosą ze współpracy z Waszą firmą.
Oto przykład:
Ostatnio otrzymaliśmy zadanie opracowania całkowitej koncepcji wizerunku firmy zajmującej się produkcją tradycyjnych, pysznych i zdrowych wędlin. Tyle, że o tej pyszności nikt nie wiedział, ponieważ materiałów i jakiegokolwiek wizerunku nie było wcale… Firma działa tyle lat, że w kurzu i zamieszaniu „zagubiła” się gdzieś troska o jakikolwiek rozwój marketingowy.
Pracę zaczęliśmy jak zawsze od określenia największych atutów firmy i jej przewagi nad wszelką konkurencją. A tą przewagę stanowią:
- wieloletnia tradycja – więc hasło „6 pokoleń tradycji zobowiązuje”. No bo cóż klientowi po tradycji, jeśli nic konkretnego z niej nie wynika. W przypadku omawianej firmy już wynika – podejmuje ona bowiem jednoznaczne zobowiązanie do zapewnienia lepszej jakości, lepszych receptur i przypraw, do wykorzystania większej wiedzy – bo do tego „zmusza” honor i przywoływana już wielokrotnie tradycja.
- doskonały, naturalny smak, pełen aromatów, ziół i przypraw – stąd apetyczna kolorystyka i zdjęcia pełne aranżowanych elementów – wszystko kojarzące się z prawdziwą, doskonałą ucztą. Przyjęliśmy kolory kojarzące się z odświętnie nakrytym stołem.
- teraz również jednolitość i kompleksowość wizerunku – rozpoczęliśmy od tradycyjnych ulotek, folderów i wizytówek, ale w planie mamy znaaacznieee więcej!!! Bo tylko konsekwencja drobnych kroków może przynieść skutek!




Warto pamiętać, że skuteczny marketing przedstawia korzyści. Tradycja, smak, a może zupełnie inne elementy same w sobie niczego konkretnego dla klienta nie oznaczają – powołuje się na nie naprawdę wielu. Klient chce wiedzieć konkretnie w jaki sposób skorzysta kupując Wasz produkt, czy korzystając z Waszej usługi – pokażmy to jasno i bez niedomówień, a sukces będzie znowu o krok bliżej ;-)

poniedziałek, 30 marca 2009

Sklep internetowy marketingowym sposobem na zysk?

Internet w obecnych czasach odgrywa ogromną i stale rosnącą rolę. Stał się nieodzownym narzędziem komunikacyjnym każdego przedsiębiorcy; a dla młodego pokolenia jest źródłem informacji, rozrywki, nawiązywania znajomości, randkowania a także coraz częściej… kupowania. Wirtualne zakupy to już chleb powszedni, nie tylko dla odważnych. Tego typu transakcje nie napawają już strachem i stają się najwygodniejszą formą dla zabieganych i stale spieszących się ludzi XXI wieku. Warto również zauważyć element „polowania”, jaki takim transakcjom towarzyszy. Polowanie na okazje, rywalizacja o konkretny przedmiot na portalach aukcyjnych – zaspokajają odwieczne ludzkie potrzeby łowieckie. W Internecie sprzedaje się dosłownie wszystko. Jest to jednak nadal kanał dystrybucji posiadający gigantyczne rezerwy i potencjał. Liczba sklepów, oraz ilość kupujących stale rosną, ale daleko im do nasycenia, zwłaszcza w naszym kraju.
Uruchomienie sklepu internetowego jest stosunkowo proste i nie wymaga długiego przygotowania. A co najistotniejsze – koszty i wymagane zaplecze logistyczne są niewspółmierne mniejsze, niż w przypadku handlu tradycyjnego! Nie potrzebujecie Państwo: lokalu, magazynu, ale również ilość towaru jest mocno zredukowana – często można sprowadzać go zgodnie z zamówieniami składanymi przez klientów ostatecznych. Jeśli klient dokona wirtualnego zakupu, zamówienie od Państwa trafi niezwłocznie do dostawcy. Istnieje niestety poważne ryzyko, które wynika z ewentualnego braku towaru na magazynie dostawcy, o którym nie jesteście Państwo poinformowani. Mimo to należy śmiało stwierdzić, że są to jedynie niuanse, z całą pewnością możliwe do zweryfikowania i ustalenia od pierwszego dnia działania wirtualnego sklepu.
Największe szanse zaistnienia zwieńczonego sukcesem mają sklepy z asortymentem przeznaczonym dla jasno sprecyzowanej i posiadającej potencjał grupy klientów. Jeżeli prawidłowo identyfikujecie Państwo potrzeby tej grupy, to macie zdecydowanie większe możliwości zyskownego działania i rozwoju. Zamknięte grupy klientów polują w sieci na precyzyjnie określone, wysoce specjalistyczne produkty, koniecznie w atrakcyjnych cenach – panuje bowiem powszechne przekonanie, że „w sieci jest taniej” – a to głównie dzięki wspomnianym już oszczędnościom logistycznym i kadrowym.
Koszty przygotowania i startu profesjonalnego sklepu internetowego wynoszą od tysiąca do kilku tysięcy złotych, co w porównaniu z koniecznością wynajęcia lokalu i zatowarowania go, a także ewentualnym zatrudnieniem sprzedawcy, wydaje się barierą bardzo nikłą. Dlatego też coraz więcej przedsiębiorców interesuje się również przeniesieniem dotychczasowej działalności handlowej do Internetu. Takie posunięcie gwarantuje jeszcze jeden, zasadniczy plus – a mianowicie nieporównanie szerszy zasięg dotarcia z ofertą do potencjalnych klientów. Jeśli oferowany przez Państwa asortyment jest wystarczająco ciekawy i atrakcyjny, szybko znajdziecie kupujących, bez względu na to, czy sprzedajecie profesjonalny sprzęt wędkarski czy najnowocześniejszą, chińską myśl techniczną… Wirtualnie sprzedaje się wszystkim, bez ograniczeń terytorialnych. I tym sposobem sklep schowany skromnie pomiędzy wieżowcami i odwiedzany jedynie przez wtajemniczone, „zbłąkane” dusze pasjonatów i szaleńców, ma szansę stać się rekinem wirtualnej sprzedaży i przekonać się, że podobnych „dusz” jest o wiele, wiele więcej!
To, co należy podkreślić i na co koniecznie zwrócić uwagę w ferworze przygotowań do ataku na internetowych klientów to potrzeba wyróżnienia i podkreślenia indywidualności swojej oferty. Nie warto popełniać podstawowego błędu i umieszczać w sieci kolejnej, nijakiej pozycji – początek to najlepszy i jedyny moment na określenie wyróżnika precyzującego asortyment i klienta, do którego się zwracamy.

niedziela, 22 marca 2009

Jak mała firma może sobie radzić z nierzetelnymi kontrahentami i nieterminowymi płatnościami?

Przeterminowane płatności to prawdziwa zmora dzisiejszych czasów. Zdecydowanie podupada instytucja wzajemnego zaufania przedsiębiorców. Na kontrahenta patrzy się już jak na potencjalnego dłużnika, a nie na „klienta marzeń”. Kryzys potęguje te zachowania i wrażenie. Wielu przedsiębiorców świadomie opóźnia płatności, obawiając się…(trudno jednoznacznie stwierdzić czego?), a przez to tworzy zagrożenie dla płynności wierzyciela. I znowu wracamy do stawianej już wcześniej przeze mnie tezy, że w jakiejś części swojego istnienia, kryzys jest samospełniającym się proroctwem. Długi, które nie zostaną odzyskane, w poważny sposób zagrażają wykonawcy zlecenia lub usługi. Jakie kwoty nieuregulowanych należności jest w stanie wytrzymać Państwa firma? Małe przedsiębiorstwa obracają najczęściej niewielkimi kwotami, a więc stosunkowo niewielkie pieniądze są w stanie zakłócić płynność finansową i spokojny sen właściciela. Problemem zasadniczym jest również podejście kontrahentów do niewygodnego tematu długów. Z przerażaniem stwierdzam, że w biznesowym pędzie, rozwoju technologii i automatyzacji, spadł gdzieś po drodze i zagubił się w lesie – kodeks etyczny. Istniało niegdyś takie „cudo”, które wiele spraw regulowało bez zbędnych ustaleń i problemów. Z jednej strony mamy swobodę gospodarczą i usiłujemy doganiać kraje Europy Zachodniej, a z drugiej daleko nam do nich jeśli chodzi o najzwyklejszą uczciwość i biznesową etykę. Aż nazbyt często spotykam przedsiębiorców, którzy z absolutnym przekonaniem i przerażającą pasją tłumaczą, że nie obawiają się windykacji, a nawet sądu. Wszystkie procedury trwają na tyle długo, że zatrzymanymi funduszami są w stanie kilka razy obrócić i zarobić na nich kosztem wierzyciela. Brzmi jak horror? To niestety nasza rynkowa codzienność.
Co można zrobić? Oczywiście po pierwsze zabezpieczyć się jak to tylko możliwe: podpisywać szczegółowe umowy lub zlecenia; żądać dokumentów rejestracyjnych firmy-kontrahenta; jeśli to możliwe – stosować przedpłaty. Warto również rozważyć możliwość nawiązania stałej współpracy z firmą windykacyjną lub Krajowym Rejestrem Długów (który umożliwia dopisywanie dłużników, ale równie sprawdzanie kontrahentów przed przystąpieniem do współpracy). Prawnicy i firmy windykacyjne przyjmują zlecenia na konkretne zadania – rozliczane stopniowo, po odzyskaniu kolejnych kwot, bez konieczności ponoszenia kosztów wstępnych. KRD jest dość skutecznym „straszakiem” ze względu na swoją powszechność i dostępność, a opłaty za korzystanie z programu mieszczą się w zakresie swobodnych możliwości małych firm.
A przede wszystkim, jeśli już pojawi się problem z płatnościami, trzeba walczyć o swoją należność, negocjować i nie sprawiać wrażenia, że ostatecznie kolejny nieuczciwy zabieg ujdzie oszustom na sucho. Niestety – wielu właścicieli małych firm, gdy zaczynają się pojawiać trudności, a kwota nie jest porażająca, macha ostatecznie ręką i pozostawia triumfującego dłużnika bez konsekwencji – nie tędy droga! Pamiętajcie Państwo, ze w naszym kraju wolny rynek dopiero nauczył się raczkować. Jest mały i nieporadny, wymaga wychowania i uczy się wzorców. Bardzo szybko przyswoi sobie najprostsze rozwiązania – jeśli nieuczciwość będzie tolerowana. Uczestnicy gry rynkowej chętnie zmienią zasady na łatwiejsze – tyle, że wtedy ta gra przestanie się komukolwiek opłacać! W rozwiniętych społeczeństwach rynek i konkurencja skutecznie weryfikują rzetelność partnerów. Świadome działania na niekorzyść wykonawcy są błyskawicznie eliminowane. Pozostaje nam mieć nadzieję, że nasz młody kapitalizm również dojdzie do takiego poziomu. Warto jednak pamiętać, że o tym czy tak się stanie decydujemy my wszyscy.

Zapraszam wszystkich Państwa do konsultacji w sprawie możliwości podpisania umowy z Krajowym Rejestrze Długów. Z przyjemnością pomożemy!

czwartek, 12 marca 2009

Jak się wyróżniać na tle konkurencji?

Tak jak każdy człowiek jest inny, tak każda prowadzona przez niego działalność również posiada znamiona indywidualności. Już samo podjęcie, niełatwej przecież decyzji o założeniu własnego biznesu naznaczone jest cechami przedsiębiorcy. Jaka działalność, gdzie zlokalizowana, jak urządzony lokal, jaki asortyment, ale również np. podejście do ludzi i plany rozwoju – wszystkie detale stanowią o charakterze konkretnej firmy. To jednak z pewnością nie wystarczy do budowy tego, co w dużej mierze decyduje zarówno o pierwotnym powodzeniu, jak i o długotrwałej, mocnej pozycji firmy na rynku. Jeśli jednak pozostaniemy przy prowadzeniu działalności „takiej jak wszystkie inne”, zagubieni i ukryci wśród konkurencji, to o prawdziwy sukces będzie trudno. Słowem, które stanowi swoisty klucz, a wręcz wytrych, jest WYRÓŻNIK. Każde przedsiębiorstwo powinno znaleźć element, który w oczach klientów stanowić będzie wyjątkową, charakterystyczną cechę na tyle ważną, by zadecydowała o wyborze jego oferty spośród wielu innych. Należy zawsze pamiętać, że walka o klienta bazuje na percepcji – a nie na samych produktach. To, jak jesteśmy postrzegani, jak namalował się obraz firmy w świadomości klientów, zależy od tego, co stanowi o naszej wyjątkowości. Czy jest to kolejny, kiczowaty obrazek, identyczny jak wszystkie inne, pospolite i nijakie, czy odważne dzieło, może dalekie od ideału, ale charakterystyczne, barwne i odważne? Dobrze dobrany i skutecznie wyeksponowany wyróżnik jest w stanie wymiernie ułatwić wszelkie inne działania budowania wizerunku przedsiębiorstwa, będąc doskonałym narzędziem w rękach zdolnego malarza-właściciela. Prawdą jest fakt, że aby wygrać na rynku należy znaleźć taka dziedzinę (jak dziedzinę sztuki), w której będzie się pierwszym i najlepszym. Jeśli takiej dziedziny nie ma, to należy ją wymyślić! Jeśli w Państwa firmie serwuje się np. najlepszą kawę w okolicy, a klimat jest przyjemny i niepowtarzalny, to podkreślcie to – nastrojem, konstrukcją menu, stonowanymi i ciepłymi strojami obsługi, itd. A może Państwa hamburgery mają niespotykane dodatki i niepodrabialny smak? Bezprzewodowy Internet dla tych, którzy chcą szybko zjeść, nie odrywając się całkowicie od pracy? Muzyczne upodobania Właścicieli, podkreślone w każdym szczególe? Pomysły można mnożyć w nieskończoność. Najważniejsze jest, aby odpowiadały prawdzie, a nie były tworzone na siłę. Swoim Klientom powtarzam niezmiennie: nie bądźcie firmą „najlepszą”, bądźcie firmą „JAKĄŚ”! Wyróżniajcie się i odciskajcie swoje piętno na odbiorcach i rynku. Bądźcie charakterystyczni i zauważalni.
To, o czym nie można zapomnieć – aby wyróżnik był rzeczywiście skuteczny, musi być dostosowany również do segmentu docelowego klientów, do których chcecie Państwo dotrzeć. Musi być wiarygodny. Do każdej grupy należy trafiać w odmienny sposób i nie ma jednego, uniwersalnego przekazu. Trudno przecież wyobrazić sobie budowanie klimatu słodkiego lenistwa i powolnej konsumpcji w barze, do którego zaglądają głównie pracownicy pobliskich biur i studenci podczas przerwy w swoich zajęciach; czy też muzyki poważnej, koronek i motywu różanego w miejscu, gdzie na najlepsze jedzenie w mieście przyjeżdżają okoliczni motocykliści… Jeśli jako właściciele macie swoje pasje – wyraźcie je i otwierajcie się na tych klientów, którzy je podzielają. Bądźcie zapamiętywalni i ciekawi; bądźcie „jacyś”.
Nie sposób przecenić roli wyróżnika. Sprawdza się dosłownie w każdej sytuacji. Zwłaszcza, gdy firma funkcjonuje w bezpośrednim otoczeniu konkurencji - jeśli obok Państwa baru działa kilka innych, wszystkie z podobnym asortymentem, wystrojem, a nawet obsługą – nie jest wcale tak źle, jakby wydawać by się mogło. Znajdźcie swój wyróżnik i podkreślcie go każdym detalem – może po prostu zupełnie odmienną kolorystyką, która na pierwszy rzut oka, zwróci uwagę potencjalnych chętnych? No bo czyż nie byłoby pięknym widokiem np. zielony, soczysty bar wegetariański pośród dziesięciu identycznych, czerwonych?

środa, 4 marca 2009

Jak skutecznie mobilizować pracowników małej firmy zwłaszcza w dobie kryzysu? Jak zwiększać ich wydajność i zaangażowanie?

Pracownik w ogromnej mierze stanowi o sukcesie firmy – i to stwierdzenie jest oczywiste. Jeśli nie pracujecie Państwo w pojedynkę, to naturalnie nie obsługujecie osobiście każdego klienta i nie wysyłacie każdej partii towaru, itd. Podejście do zadań i kompetencje zatrudnionych w firmie osób decydują o powodzeniu bądź jego braku. Kryzys powoduje napływ na rynek profesjonalnej kadry, która utraciła zatrudnienie. Zjawisko to potęguje nastawienie i kusi pracodawców do różnych form wyzysku i oszczędności na pracownikach. Swoisty szantaż emocjonalny powoduje, że ludzie pracują za mniejsze wynagrodzenia, czy w trudniejszych warunkach. Zdecydowanie nie jest to jednak prawdziwa droga do sukcesu. Pracownik wykorzystany i „zaszczuty” nigdy nie będzie tak wydajny, jak mógłby być. Polityka terroru jest skuteczna jedynie na krótką metę. Mała firma ma ogromną przewagę nad kolosami, polegająca na tym, że w dość łatwy sposób jest w stanie stworzyć warunki idealne do pracy i rozwoju, poparte wręcz rodzinną atmosferą. W małej firmie nie ma potrzeby ciągnięcia pracowników za włosy na przymusową Wigilię czy wyjazd integracyjny. Pewne układy międzyludzkie tworzą się same i są dzięki temu trwalsze i bardziej naturalne. Jeśli stworzymy pracownikom możliwość rozwoju i godne warunki zatrudnienia, będą pracowali wydajniej, a w wykonywane obowiązki włożą więcej zaangażowania. Jeśli do tego przepisu dołożymy szczyptę pikanterii w postaci jasnego systemu motywacyjnego – sukces będzie smakował wytworniej. Każdy lubi odrobinę rywalizacji, ale również każdy lubi mieć szansę uzyskania i osiągnięcia więcej. Opracowanie interesującego programu motywacyjnego spowoduje, że Państwa pracownicy będą wykazywali się inicjatywą i podejmą walkę o poprawę swojej sytuacji, a także notowań w wewnętrznym „mini rankingu” firmy. Kryzys wymusza większą kreatywność, umiejętność poszukiwania i dostrzegania okazji, wyższą jakość. Chcąc bezpiecznie przetrwać ten trudniejszy okres, trzeba dać od siebie więcej, niż normalnie. Pracownik odpowiednio zachęcony, widzący realną szansę na zwiększenie swoich dochodów, będzie walczył zacieklej i wytrwalej; a to oznacza skuteczniejsze działanie na korzyść firmy. Państwa zwiększony przychód z pewnością zrekompensuje koszty, związane z motywacją pracowników. A motywacja może być różna: premia, nagroda rzeczowa, a może karnet do zaprzyjaźnionej siłowni lub SPA? Wszystko zależy od uwarunkowań Państwa firmy, oraz rzeczywistych oczekiwań pracowników. Zdecydowanie jednak pamiętać należy, że cele stawiane zatrudnionym i wyznaczające dostępność nagrody muszą być realne i precyzyjnie określone, a nagroda musi być rzeczywiście atrakcyjna. Nie oszukujmy się – mało skuteczny będzie kalendarz wręczony po miesiącu intensywnych wysiłków. Pracownicy muszą od początku wiedzieć dokładnie o co walczą (oczywiście pochwała przy okazji, która nic nie kosztuje jest narzędziem doskonałym). I co jest również bardzo ważne – rozważcie Państwo, zwłaszcza w trudniejszej sytuacji rynkowej, szkolenie pracowników w zakresie obowiązków, które wykonują. Pomóżcie im zdobyć wiedzę i umiejętności niezbędne do jak najlepszego wykonywania swojej pracy. Poczują się docenieni i zauważą szansę na rozwój, jaką otrzymują od firmy. Będzie im łatwiej sprostać codziennym obowiązkom, a dzięki temu Państwa korzyść będzie oczywista – firma działająca lepiej i wydajniej. Na rynku znajdziecie Państwo wiele ciekawych propozycji szkoleń, często bardzo atrakcyjnych cenowo, lub zupełnie bezpłatnych – dzięki dotacjom UE. Mała firma musi wykorzystać szanse jakie przynosi kryzys – brzmi dziwnie? Z pewnością dziwne nie jest. Kryzys stwarza wiele okazji i trzeba umieć je zauważyć, ale również z nich skorzystać, a do tego potrzebna jest już wymierna pomoc i zaangażowanie pracowników. Jeśli więc chcecie Państwo zwiększać swoje dochody i skutecznie walczyć na rynku, zadbajcie o swój oręż – zardzewiały i zaniedbany na niewiele się przyda. No i wreszcie interesująca propozycja dla Waszych ludzi jest poza tym doskonałym narzędziem weryfikacji jakości poszczególnych zatrudnionych. Ci, którzy nie podejmą wyzwania być może nie nadają się by z Państwem pracować i warto zamienić ich na osoby z motywacją, pomysłem i zapałem – danie szansy wykazania się w walce dostarcza narzędzi do rzetelnej weryfikacji umiejętności i zaangażowania zespołu.