piątek, 26 lutego 2010

Dowcip połowiczny = sukces połowiczny


Zastanawiam się ostatnio nad nową kampanią reklamową TP… To, że reklamy wydają się próbować dowcipu nieudolnie i na siłę to jedno, ale co najważniejsze – na ile mają szansę być skuteczne? Coraz więcej firm decyduje się na akcenty kabaretowe w reklamach. I bardzo dobrze – weselej, ciekawiej, lżej. Ale dowcip nie może odwracać uwagi od głównego przesłania! Czy Miss Arktyki jest w stanie rzeczywiście pokazać wyjątkową szybkość łącza 6 MB? Czy połowa napadu na bank nie sugeruje, że jakoś usługi „połowa abonamentu” będzie podobnie żenująca?
Pamiętaj, że gdy chcesz aby klient zapamiętał co chcesz mu zaoferować i wiedział po co do ciebie przyjść powinien, musisz operować korzyściami – podkreślać to, co rzeczywiście jest ważne dla klienta. Im jaśniej tym lepiej. Dowcipnie – oczywiście! Ale nie bez sensu! Każdy z nas przeżył i zapewne przeżyje jeszcze nie jedno przyjęcie z kimś, kto na siłę opowiada nieśmieszne dowcipy, ale sam jest nimi setnie ubawiony. Znasz ten stan – konsternacji, niesmaku? No właśnie…
W tej chwili zapewne odezwą się zwolennicy uśmiechu w reklamie. Ja naprawdę jestem jego wielką orędowniczką! Proszę jedynie, żebyś pamiętał, że sam dowcip nie wystarczy. Możesz sobie pozwolić na brak konkretów jedynie wtedy, gdy utrwalasz mocny już wizerunek. Jeśli jednak chcesz zdobywać konkretnych klientów, pokazuj to, co masz najlepszego – z „przymrużeniem oka” ale i z wyczuciem. W przeciwnym wypadku ryzykujesz wypadnięciem jak nowe reklamy TP – co najwyżej z połową sukcesu…

czwartek, 25 lutego 2010

Możliwość prezentacji firm i usług. Zapraszam!

Serdecznie zapraszam wszystkich Państwa, którzy posiadają ciekawą ofertę skierowaną do małych przedsiębiorstw.
Istnieje możliwość prezentacji Państwa usług na łamach bloga. Rozważę na pewno wszelkie propozycje, wybiorę i opiszę najciekawsze. Zapraszam do tworzenia wraz ze mną bloga zawierającego informacje, propozycje i opisy przypadków ciekawych, przydatnych i przez to wyjątkowych. Niniejszy blog ma na celu niesienie wiedzy, porad i gotowych rozwiązań. Zaprezentujcie się Państwo na jego łamach swoim potencjalnym klientom i współpracownikom. Propozycje proszę kierować na adres: gabriela.antczak@gabana.pl. Zapraszam!

Czy konkursy i zabawy są skuteczną formą promocji?

Oczywiście odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest jednoznaczna. Jak to zazwyczaj bywa w marketingu – wszystko zależy od pomysłu, sposobu realizacji i zgodności z założeniami ogólnymi. Jedno jest natomiast pewne – każda forma dobrze przemyślanej aktywnej promocji jest lepsza niż statyczna, powtarzalna reklama!
Konkurs ma wiele zalet:
- pokazuje twoją firmę od dobrej strony – aktywną, energiczną, wychodzącą naprzeciw oczekiwaniom klientów, a także posiadającej pomysł i chęci,
- dostarcza ci bezcennych w dzisiejszych czasach informacji – bazy twoich klientów, a w przypadku prawidłowej konstrukcji zasad, również ich charakterystyki.
Informacja to zdecydowanie najbardziej wartościowy element prowadzenia firmy. Mając właściwe dane, jesteś w stanie podejmować trafne decyzje. A informacja wyprzedzająca konkurencję zapewnia ci ogromną przewagę.
Przeprowadzenie zabawy lub konkursu w ciekawy sposób gwarantuje, że klienci łatwiej zapamiętają twoją firmę. Chętnie zostawią też swoje dane, ciekawi możliwości wygranej.
Absolutną, bezdyskusyjną podstawą jest oczywiście uczciwość i rzetelność w przeprowadzeniu takiego działania. Obiecane nagrody muszą zostać rozdane, a nagrodzeni wybrani w drodze rzeczywistej analizy pozostawionych kuponów. Nie dopuszczaj do siebie myśli o organizowaniu konkursu, w którym wygrywać będą tylko twoi znajomi! Zwłaszcza jeśli walczysz na rynku o zasięgu lokalnym – takie podejrzenie oczerni cię i popsuje reputację, o którą walczyć ponownie będzie bardzo trudno!
No i naturalnie nagrody muszą być po pierwsze atrakcyjne, a po drugie dostosowane do twoich klientów tak, aby się nimi zainteresowali.
Konkurs możesz z powodzeniem wpleść w program lojalnościowy. Taka forma atrakcji zachęci klientów do związania się z twoją firmą na dłużej. Będę zainteresowani następnymi krokami. No właśnie – bo warto wprowadzać „następne kroki”. Elementy zabawy i konkursów powinny stać się stałym składnikiem twojego planu marketingowego. Baza klientów, jaka przy okazji powstanie posłuży ci do organizowania kolejnych akcji i promocji bezpośrednich – będziesz wiedział co i kiedy kupili twoi klienci, czy są skłonni do zabawy i jaką formę powinna ona przyjmować. Takich informacji zdecydowanie nie uzyskasz przy pomocy prostej, tradycyjnej reklamy.
Doceń możliwości wszelkich form nawiązania bezpośredniego kontaktu z klientami. Poznaj ich, a będziesz wiedział jak spełnić możliwie najlepiej ich oczekiwania – a wtedy wyprzedzisz konkurencję o kolejne długości! :-)

środa, 24 lutego 2010

Wzajemna promocja sposobem na oszczędności marketingowe małej firmy

Wielu z Czytelników mojego bloga doskonale zna założenia programu „Mali mogą więcej!”. Dla przypomnienia i wyjaśnienia kilku kwestii, ponownie wracam do tematu.
Program nazwany przeze mnie „Mali mogą więcej!” ma na celu uporządkowanie zasad i możliwości jakie twoja firma może w łatwy sposób uzyskać poprzez współpracę z innymi przedsiębiorstwami w okolicy.
Najprościej rzecz ujmując:
- zbierasz kilku przedsiębiorców, którzy z tobą nie konkurują, ale mają ofertę kierowaną do podobnego klienta (czyli np. do rodzin, osób starszych lub zainteresowanych sportem i rozrywką, budujących i remontujących dom, dbających o urodę, itp. itd.),
- przygotowujesz propozycję – ja klientom pochodzącym z programu daję …. np. ustalony rabat, lub wizytę/zabieg gratis, albo upominek, itp. Tak samo określają się wszyscy inni uczestnicy programu,
- zbieracie informacje i opracowujecie plan łączny. W efekcie powstaje całościowa propozycja dla klientów wszystkich firm biorących udział w programie,
- wykonujecie najtańszym kosztem kartę (wizytówkę) programu – z taką kartą, rozdawaną w każdej firmie biorącej udział w akcji, klienci mają specjalne oferty we wszystkich pozostałych miejscach.

Jakie są podstawowe korzyści? Oczywiste – każdy otrzymuje od reszty uczestników najlepszy możliwy prezent w postaci KLIENTÓW. No bo ktoś potencjalnie zainteresowany daną usługą z dużym prawdopodobieństwem sprawdzi najpierw tę ofertę, którą mu polecono i do tego wspartą dodatkowym motywatorem (rabatem, upominkiem, itp.)

Wasi wspólni klienci są podwójnie zadowoleni:
• po pierwsze czują się docenieni, bo dbasz o nich dając im korzystniejsze warunki w innych firmach (no bo to TY (!!!) im te rabaty zapewniasz, wręczając kartę),
• po drugie odnoszą wymierne korzyści materialne, oraz związane z oszczędnością czasu i poszukiwaniami – najpierw skorzystają z propozycji firm poleconych, co zdecydowanie ułatwia działanie.
Pięknie!
A kolejnym stopniem wtajemniczenia jest organizowanie wspólnych akcji promocyjnych, wydawanie ulotek, gazetek, itp.
Docieranie do klienta siłą drużyny biorącej udział w programie jest nieporównanie tańsze i skuteczniejsze niż działanie samodzielne – to również oczywistość.

Założenia jak widzisz są bardzo proste, dlatego naprawdę warto z nich skorzystać!
Jeśli potrzebujesz dodatkowych informacji, pomagających w koordynacji zwłaszcza na pierwszym etapie tworzenia projektu akcji wzajemnej promocji, w oparciu o pomysł „Mali mogą więcej” – proszę o kontakt. Z przyjemnością pomogę: gabriela.antczak@gabana.pl

wtorek, 23 lutego 2010

Elastyczność małej firmy

Jedną z podstawowych zalet i przewag jaką mała firma posiada nad kolosami, jest jej elastyczność. Prowadząc swoją działalność na stosunkowo małą skalę, jesteś w stanie naprawdę szybko reagować na zmiany sytuacji rynkowej, nowe oczekiwania klientów, czy nagłe wypadki kryzysowe. To naprawdę wielki plus, który powinien być odpowiednio wykorzystywany.
Jesteś jak mała awionetka – zwrotna, szybka, umożliwiająca natychmiastowy manewr, czy wręcz zmianę kierunku lotu – tu i teraz. Duże przedsiębiorstwo to bombowiec – ciężki, mało zwrotny, potrzebujący licznej obsługi fachowców, którzy muszą powoli nim sterować.
Wykorzystanie swojej elastyczności może przyjmować różne formy. Ich skuteczność zależy jednak zawsze od odpowiedniej identyfikacji twoich przewag (czyli – tutaj bez zmian):-).

Sklep AGD-RTV na Mazowszu. Hasło przewodnie: „Jesteśmy tu dla Ciebie. Od lat” – bo zawsze jakość obsługi klienta i rodzinna atmosfera były najważniejsze w strategii. Jakie bieżące modyfikacje i ułatwienia?

1. Zorganizowanie w sklepie strefy klienta – miejsca, gdzie można wygodnie usiąść, porozmawiać z doradcą, wypisać wniosek o kredyt ratalny, czy przejrzeć katalogi ze sprzętem; albo po prostu wygodnie poczekać na swoją kolej do kasy. Niby nic – ale dbałość o klienta i zasady marketingu pięciu zmysłów wykorzystane na 5! (wygodne krzesła, przytulne wykończenie ścian, spokój – wszystko zgodne z ogólną strategią). Wyróżnik został skutecznie podkreślony, a na lokalnym rynku sklep wykazuje się aktywnością zupełnie inną niż konkurencja i zdecydowanie niespotykaną.

2. Uruchomienie sklepu internetowego: www.kacper-rtv.eu – skuteczne rozszerzenie dystrybucji na nieporównanie większy niż dotychczas rynek, ale z drugiej strony ułatwienie dla klientów z okolicy, którzy mogą towar zamówić bez konieczności wychodzenia z domu – pracownik przywiezie go bezpłatnie po zrealizowaniu zamówienia pod wskazany adres.

Jeśli jesteś w stanie zapewnić, tak jak bohaterowie tego przykładu, naprawdę atrakcyjne warunki zakupu – dodatkowa aktywność w postaci włączenia sklepu internetowego w strategię dystrybucji doda ci skrzydeł. Pamiętaj tylko o konieczności zachowania logiki i spójności również pomiędzy cenami stosowanymi w sprzedaży tradycyjnej a internetowej – to kolejny, znaczący i obszerny temat do przemyślenia.

Przedstawione powyżej udoskonalenia związane są z codzienną, podstawową działalnością. Rozwijające założenia strategiczne. Zwróć uwagę, że wprowadzenie pewnych modyfikacji wydaje się proste – ale nie dla każdego jest oczywiste. No i właśnie taka powinna być idea – elastycznie reaguj, udoskonalaj i rozwijaj, ale pamiętając przy tym, że nie jest twoim celem komplikowanie. Staraj się po prostu, aby twoja pogłębiająca się wiedza marketingowa była większa od wiedzy konkurencji. Wyprzedzaj ją o krok, zyskując za każdym razem coraz silniejszą przewagę. Opisane powyżej, przykładowe działania w małej firmie można wprowadzić naprawdę szybko. Wykorzystuj właściwie swoją elastyczność.
A swoją drogą serdecznie polecam współpracę z opisaną firmą: www.kacper-rtv.eu – Jeśli chcesz byś doskonale obsłużonym, to warto. :-)

poniedziałek, 22 lutego 2010

Nie „co” ale „jak”!

W weekend miałam okazję odwiedzić targi edukacyjne, odbywające się w Poznaniu. Popatrzyłam na działania marketingowe wielu szkół i po raz kolejny naszła mnie ta sama refleksja…
Marketing jest dla wszystkich. Każda firma może w równym stopniu korzystać z jego dobrodziejstw. Dlaczego efekty są tak kompletnie różne?
W działaniach marketingowych najważniejsze jest zidentyfikowanie celu, następnie prowadzącej do niego drogi. Później stworzenie mapy z „trasą optymalną”, spakowanie prowiantu i dopiero wtedy wymarsz! Najlepiej przygotowani korzystają również z możliwości jakie stwarza nawigacja GPS – a w tym wypadku są nią profesjonaliści, zajmujący się marketingiem. Paradoksalnie, ta „nawigacja” nie musi wcale obciążać budżetu, ponieważ korzystanie z wiedzy może się odbywać poprzez lekturę zasobów internetowych tworzonych dla małych firm (jak mój blog) ;-), poradników szytych na miarę, lub po prostu konsultacji, które nigdy nie spowodują zawalenia planów finansowych.
No więc tak przygotowani, z tobołkiem na drogę ruszamy w podróż po sukces i pieniądze…
Każdy może wystartować podobnie. Jedni mając więcej funduszy zapewnią sobie lepsze buty, inni więcej jedzenia (więc nie zarabiając mogę funkcjonować dłużej), ale generalnie dostępność „wspomagaczy” tak jak na zawodach sportowych – jest po pierwsze ograniczona, a po drugie podobna dla wszystkich.
No i tu dochodzimy do sedna! Wybierając spośród dostępnych narzędzi marketingowych możesz tworzyć różne miksy i mutacje. Sukces polega na tym, żeby z dostępnych elementów stworzyć możliwie najskuteczniejszą kombinację. Oczywiście ci, którzy mają większe zasoby, są w stanie zaangażować jednocześnie więcej elementów i dzięki temu będzie im łatwiej. Ale nadal jeśli nie zastanowią się JAK je najskuteczniej wykorzystać, osiągną tylko połowiczny sukces.
Na wspomnianych targach wystawiały się przeróżne szkoły z bardzo odmiennym potencjałem i kapitałem. Ale generalnie w większości efekt był podobny – nijakość! Takie same stoiska, siedząca i statyczna zupełnie obsługa, żadnych wyróżników! A przecież każdy z tych wystawców wydał na targi niemałe pieniądze! Czy w związku z przygotowaniami zabrakło już sił lub czasu na opracowanie koncepcji aktywnej obecności i zaistnienia? Pomysł lub jego brak to już nie jest kwestia kosztów! Pomysł i koncepcja wymaga więcej wysiłku intelektualnego. Ale skoro już wydajesz pieniądze, to dlaczego marnować okazję? Podczas takich targów, czy jakichkolwiek innych spotkań i wydarzeń, w których bierze udział twoja firma jest mnóstwo możliwości oryginalnego zaistnienia. Oczywiście nie mam na myśli zaistnienia na siłę – żeby było ORYGINALNIE… Ale tak, by pokazać najważniejsze atrybuty twojej firmy – dlaczego jest wyjątkowa i co ją charakteryzuje. Wszyscy na takich targach mają takie same szanse – stoiska są jak sklonowane…, obsługa…, ulotki… – tak naprawdę narzędzia marketingowe są bardzo oczywiste i jasno określone. Dlatego nie jest najważniejsze CO zrobisz, ale JAK to zrobisz – żeby zwrócić na siebie uwagę! Klient musi cię zapamiętać i wiedzieć po co ma wracać do twoich usług. Jeśli przygotujesz się dokładnie tak samo jak wszyscy, dokładnie tak samo zginiesz w tłumie…

Jednolitość wizerunku – marzenie, irracjonalny pomysł, czy po prostu fikcja?

Tak naprawdę to już nic nie dziwi… Jak małe firmy mają mieć jednolity, spójny wizerunek, skoro nawet nasz Sejm go nie ma?

Wczorajsza wiadomość o projektowaniu logotypu dla Sejmu zaszokowała mnie nie faktem dokonywania zmiany (bo ta akurat w moim przekonaniu nie jest w tej chwili nikomu potrzebna), ale tym, że nawet pośród wizytówek posłów istnieją różnice!!! To po prostu załamujące. No dobrze – być może sejm to nie jest instytucja, której wizerunek bezpośrednio przekłada się na efrktywność. Ale skoro już każda cukiernica, łyżeczka, a pewnie wręcz spłuczka w toalecie oznaczona jest w jakiś sposób, to dlaczego te nieszczęsne wizytówki, będące …. WIZYTÓWKĄ całości, są różne??? Czy ktoś potrafi to sensownie wytłumaczyć??? Ja z całą pewnością nie!
W związku z powyższym faktem proponuję, aby podobnie jak w wielu innych kwestiach, również w tej nie brać przykładu z tego, co się dzieje na Wiejskiej. Zdecydowanie warto zadbać by pieniądze, które wydajesz na marketing swojej firmy zarabiały dla ciebie zamiast stanowić „zło konieczne”.
Jeśli już zamawiasz jakiś materiał – ulotki, oklejenie lokalu, samochodu, czy to co najprostsze –czyli wizytówki właśnie; to po ki diabeł każdy z tych elementów wykonywać w innym stylu i z innym pomysłem?
Aby ulżyć swojej kreatywności? – wyżyj się podczas aranżacji wnętrza biura czy sklepu! By było ciekawie? – zaproponuj klientowi naprawdę świetną i ciekawą ofertę. A wizerunek stwórz z zachowaniem zasad logiki i spójności.
Podczas gdy ty będziesz się głowił, co nowego wprowadzić do materiałów i jak spowodować żeby je urozmaicić – czyli tłumacząc wprost: WPROWADZIĆ BAŁAGAN, konkurencja konsekwentnie podbierze ci klientów.
Masz niewiele środków na działania marketingowe??? No to po co jeszcze je marnujesz??? Twoje materiały powinny być jak wyraźne drogowskazy, prowadzące zawsze w jednym kierunku – do twojej firmy, a nie efekt przypadkowej i jednorazowej wizji!
Spójny i konsekwentnie powtarzany wizerunek potrafi w długim okresie po prostu zdziałać cuda. Tylko trzeba w to uwierzyć, ufając wieloletnim badaniom i doświadczeniom, a te są jednoznaczne i bezlitosne – bez konsekwencji i przemyślanej spójności twój marketing nie zadziała, a ty dołączysz do ogromnej grupy sceptyków, którzy zawsze będą powtarzać, że marketing to tylko wyrzucanie pieniędzy… UFF…

sobota, 20 lutego 2010

Świadomość marketingowa...

„Firma zatrudni pracownika do marketingu (szukanie zleceń) Tel….”

To ogłoszenie mówi chyba wszystko. Jeśli w rozumieniu jego autora pracować w marketingu brzmi lepiej, niż szukać zleceń, czy być po prostu handlowcem – to ok. Tylko po co cała ta oprawa, przecież to żenujące…
Niestety świadomość marketingowa w naszym kraju nadal nie jest mała - jest żadna. I niech cię nie zmylą próby udowodnienia, że każdy Polak zna się na polityce, medycynie i motoryzacji, a ostatnio również na marketingu. Powyższy cytat niech będzie dowodem tezy dokładnie przeciwnej – którą z przekonaniem stawiam! Jeśli wykorzystanie wiedzy marketingowej ma polegać po prostu na bezpośrednim szukaniu zleceń, co zostało ładnie podkreślone w ogłoszeniu – to po prostu żal pomyśleć jak znacząco firmy podobne do tej (bo przecież takie stanowisko jest powszechne) zmniejszają swoje możliwości rozwoju. Krótkowzroczność i ignorancja – ot co :-(...

piątek, 19 lutego 2010

Czy wszyscy muszą być pierwsi?

Tendencja do podkreślania faktu, że jest się pierwszym w … czymś… jest ostatnio bardzo mocno zauważalna.
Pierwszy na rynku,
Pierwszy w rankingach,
Pierwszy tak nowoczesny, itp. itd.
Dlaczego to takie istotne? Jedno z nieśmiertelnych, marketingowych praw mówi: „Lepiej być pierwszym, niż lepszym”. Zajęcie pierwszeństwa staje się wyróżnikiem. Tyle że ze skalą tegoż pierwszeństwa może być różnie.
Mała firma mogła na rynku działać jako pierwsza; mogła wprowadzić jako pierwsza ciekawą usługę, może też wreszcie chwalić się pierwszym miejscem w opiniach klientów. Niemniej jednak wszystko musi mieć swój umiar. Pamiętaj, że wyróżnik musi być wyróżnikiem. Jeśli chcesz powoływać się na bycie pierwszym, dopilnuj, żeby dziedzina jaką się chwalisz była bezdyskusyjnie twoją mocną stroną, ale również istotnym elementem w oczach klientów. Istotnym na tyle by biorąc go pod uwagę skorzystali w efekcie z twoich usług. To, że jesteś pierwszy w czymś zupełnie dla klienta nieistotnym, będzie zwyczajnie nieefektywne.
No i nadużycia – zauważyłeś, jak wielu jest „liderów w danej branży” ?! Bez przerwy ktoś określa siebie mianem lidera. Powoli staje się to niesmaczne, bo zgodnie z logiką, podobnie jak królowa, tak i lider jest tylko jeden (w danej grupie). No, chyba, że nie mogąc stać się liderem swojej, stworzysz nową dziedzinę, specjalnie po to, by udowodnić swoje w niej pierwszeństwo. Ale wtedy znowu wracamy do punktu wyjścia – do rzeczywistego uprzedzania innych i pokazywania klientowi, że warto skorzystać z oferty pierwszej i dzięki temu najlepszej firmy.

czwartek, 18 lutego 2010

Jak to jest w rzeczywistości z barterem?

Leon produkował własnoręcznie piękną biżuterię. Poświęcał jej tworzeniu mnóstwo czasu, energii i kreatywności. Efekty były naprawdę zdumiewające – małe arcydzieła wychodziły spod ręki pasjonata. Niestety, nie do końca miał pomysł jak je sprzedawać. Oprócz kilku wiernych klientek, nie potrafił poszukać odbiorców.
Pewnego dnia zjawił się u niego dostawca materiałów do produkcji biżuterii. Zaproponował mu współpracę:
- Ja ci daję surowce w barterze, bo ty za to dasz mi część wyprodukowanej biżuterii.
- Super! Skoro na surowce nie będę musiał wydawać pieniędzy, wszystko, co oprócz tego sprzedam będzie dla mnie czystym zyskiem. Ale co Ty zamierzasz zrobić z moją biżuterią?
- Mam przecież sklep internetowy. Wystawiam w nim na sprzedaż surowce, wystawię też gotowe wyroby. Na pewno znajdę odbiorców i sprzedam towar z zyskiem, a nie będę miał dodatkowego obciążenia, inwestycji, itp. To uczciwy układ.
Pozostałą część biżuterii wykorzystam do wymiany 
- Jak to?!
- No tak – moja żona korzysta z usług fryzjerki, która szaleje za wzorami jakie podarowałeś mojej małżonce. Umówiły się, że w zamian za biżuterię, będzie dbać o fryzury mojej żony…


I tak można w nieskończoność. Opisana powyżej historia demonstruje proste działanie barteru tzw. „wielostronnego”, w który zaangażowanych jest kilka podmiotów, w różny sposób ze sobą powiązanych.
Ale oczywiście najprostszym rozwiązaniem jest barter angażujący tylko dwie firmy, wymieniające się tym, co produkują lub świadczą usługowo. Możliwości jest tak wiele, jak wiele kombinacji firm potrafisz sobie wyobrazić. Jeśli chodzi np. o branżę marketingową możesz z powodzeniem:
• zorganizować sobie reklamę w różnych mediach w zamian za zaproszenia upoważniające do skorzystania z twoich usług, wejściówki, karnety, itp.
• wyświadczyć np. agencji reklamowej konkretną usługę – jakąkolwiek. Jeśli prowadzisz firmę budowlaną, to zrobisz im remont lub prostą naprawę; a jeśli transportową, przewieziesz im za darmo towar lub sprzęt – w zamian przygotują materiały reklamowe twojej firmy (również bezpłatnie, oczywiście!)
• równie dobrze możesz skorzystać z doradztwa, badań marketingowych i wszystkich innych elementów, jeśli tylko jesteś w stanie zaproponować drugiej stronie swoje usługi w zamian.
Wspominałam już o tym, że wielokrotnie korzystam z dobrodziejstwa barteru, gdy tylko jest możliwe. Doradzałam firmom, które w zamian nie płaciły nic, a wykonały usługę. To bardzo czysty i korzystny układ.

Pamiętaj, że rozliczając się z kimś w barterze, wartość transakcji określasz w swoich cenach cennikowych; ale już jej rzeczywiste wykonanie jest tańsze – bo przecież równe twoim kosztom, a nie cennikowi!
Nie angażujesz gotówki, robisz to, co potrafisz najlepiej, otrzymując w zamian to, co najlepiej potrafi twój barterowy kontrahent.
Nie zastanawiaj się – szukaj okazji do barteru i korzystaj z niego gdy tylko możesz. Naprawdę warto!

wtorek, 16 lutego 2010

Przewidywanie skutków – trudna umiejętność marketingowa

Wyobraź sobie taki oto obrazek:
W ciągu handlowym na jednym z blokowisk mieści się znany powszechnie dyskont o nazwie „Biedronka”. Okryty swego czasu zasłużoną niesławą, służy jednak nadal tym, którzy w poszukiwaniu oszczędności w jego kierunku zwracają swoje kroki, koszyki i portfele. No właśnie – „w poszukiwaniu oszczędności”. Do „Biedronki” o ile mi wiadomo idzie się po towary możliwie najtańsze. W końcu dyskont to nie miejsce na ekskluzywne wydawanie pieniędzy z przytupem. No więc szerokie grono zakupowiczów zmierza dziarsko w wiadomym kierunku, nie spodziewając się zupełnie niespodzianki… Otóż parking (jedyny, na którym można spokojnie zostawić samochód) z dnia na dzień okazał się parkingiem płatnym. I to żeby jakoś sensownie i zgodnie z możliwościami biedronkowych klientów – nie! Ceny za postój mogą śmiało równać się ze stawkami w centrum miasta, pod ekskluzywną galerią.
Jest jednak oczywiście wyjście – pierwsze 40 minut gratis... No więc w efekcie wiele wózków śmiga jak na wyścigach F1 - no bo jeszcze spakować wszystko do auta, a to kolejka przy kasie, itp. Wyścig z czasem uczy – szacunku do mijających sekund….
No i drugie - wyjście awaryjne – pięknie wyjeżdżony w śniegu ślad zgrabnie omijanego bokiem szlabanu… Polak potrafi?? No, jak zawsze! Tylko czy w takiej sytuacji do kombinacji nie został zmuszony?
Moim zdaniem idiotyzm opisywanego przypadku jest przerażający. Niekonsekwencja i konflikt interesów jest oczywisty. Klienci mniej zamożni obarczani są kosztem zupełnie nieuzasadnionym. Straty są trudne do wyliczenia – traci z całą pewnością każdy klient, który zbyt wolno popchnie wózek między regałami, a nie chce swojemu auto fundować trasy turystycznej z przeszkodami, lub po prostu ma szacunek do samego siebie i nie chce się czuć jak pospolity oszust, lub (przepraszam za dobitność) kompletny dziad... Ale oczywiste straty ponosi również sklep – kupujący uwijają się szybciej, wkładają do koszyków mniej, a wielu z nich z pewnością również zrezygnuje z zakupów, przenosząc się w inne miejsce.
Czy twoi klienci nie są przypadkiem stawiani w podobnej sytuacji? Może nie dokładnie identycznej, ale czy zastanawiasz się jakie udogodnienia im zapewniasz? Czy spoglądasz choćby czasem na swoją firmę krytycznym okiem klienta?
A skoro na tapecie mamy dzisiaj parking – czy pod twoją firmą klient znajdzie miejsce do zaparkowania, czy może jedyne opcje wykorzystujesz ty i twoi pracownicy?
Pamiętaj, że o powodzeniu twojej firmy i o prawdziwie marketingowym nastawieniu decyduje naprawdę wiele szczegółów. Nie możesz o nich zapominać na co dzień, jeśli nie chcesz powtarzać paradoksu „drogiej Biedronki”. ;-)

poniedziałek, 15 lutego 2010

Po co mi marketing???!!!

Kochani, z tym całym marketingiem to jest naprawdę bardziej skomplikowana sprawa, niż się (niestety!!!) wielu wydaje. Wielokrotnie poruszałam już kwestię tego, że marketing to nie jedynie przysłowiowa ulotka, albo ramka w gazecie. Marketing jest wszędzie!!! I twoja firma nie jest w stanie w żaden sposób uchronić się od jego stosowania. Nawet jeśli robisz to nieświadomie i nie podejmujesz zgodnie z planem jakiś szczególnych działań promocyjnych – nie jesteś w stanie prowadzić żadnej działalności, nie wykorzystując praw rządzących marketingiem – czy to ci się podoba, czy nie.

Już nie bulwersują mnie nawet wypowiedzi w stylu „po co mi marketing”, „głupota i wyrzucanie pieniędzy”, „klienci przychodzą sami”. Pogodziłam się z tym już dawno – nie wszyscy muszą, a nawet nie wszyscy mogą posiadać wiedzę i intuicję marketingową. Niektórzy na szczęście mają ją we krwi i ci dochodzą dalej i szybciej.
Dla uporządkowania: marketing najprościej i w teorii dzieli się według tzw. 4P:
- produkt,
- cena,
- dystrybucja,
- promocja.
O takim podziale w zasadzie wszyscy gdzieś, kiedyś słyszeli. Co jednak z niego wynika z codziennym, mozolnym prowadzeniu małej firmy?
Spójrz jeszcze raz – tym razem bardziej uważnie. Zauważysz np., że to, w jaką branżę wchodzisz otwierając firmę, jak konstruujesz swoje usługi, lub jaki asortyment dobierasz do sklepu - to pierwszy, wymieniony punkt podziału marketingowego.
A cena? – czy to, w jakich cenach oferujesz klientom swoje usługi to przypadek, czy raczej wynik analizy rynku, konkurencji, możliwości klientów?
To gdzie i jak dostarczasz towar? – to oczywiście punkt kolejny. W nim mieści się również np. lokalizacja twojej firmy. Podczas podejmowania decyzji w zakresie dystrybucji zastanawiasz się jak najskuteczniej dotrzeć do swoich klientów, gdzie będzie im najbardziej „po drodze”.
Przepraszam cię za mocne uproszczenia, ale zależy mi najbardziej na udokumentowaniu pewnych faktów, a nie na wywoływaniu akademickiej dyskusji.
No i wreszcie promocja – to jeden „z”, a nie jedyny element marketingu. Odrzuć wreszcie stereotypy, w których marketingowiec to ten pan/ ta pani od reklamy!!! Bądź na czasie i uświadom sobie jak wiele możesz wygrać, wykorzystując z premedytacją te narzędzia, które rzeczywiście podsuwa ci prawdziwy marketing!

Konstruuj swoją ofertę, urządzaj firmę, przygotowuj komunikaty dla rynku mądrze i spójnie. Jeśli weźmiesz pod uwagę wszystkie wymienione elementy, będzie ci po prostu łatwiej.
A dla tych, którzy nadal nie wierzą, że marketing jest wszędzie, kilka prostych przykładów.
Stare i zawsze sprawdzające się prawo marketingu mówi, że walka odbywa się nie na wyroby, ale na percepcje. Najskuteczniejszy marketing ma za zadanie wyzwolić w nas potrzebę posiadania produktu X lub usługi Y. Nawet jeśli miesiąc temu nie miałeś pojęcia, że jakiś produkt istnieje, za chwilę po prostu nie będziesz w stanie bez niego żyć! Moda, trendy, oczekiwania wobec sprzętu codziennego użytku, samochodów, itp. – to wszystko przecież praca marketingu! Jeżdżące po naszych ulicach auta są w sensie technicznym już bliźniaczo do siebie podobne. To, jak odbierasz daną markę to nic innego, jak efekt pozycjonowania i przyjętej strategii koncernu. Komunikaty kierowane do ciebie zawierają dokładnie wyselekcjonowane wyróżniki – to, czego potrzebujesz, a w zasadzie potrzebować powinieneś.
Większość programów TV i artykułów prasy kolorowej jest czymś inspirowana. I nieważne czy konkretnym produktem, czy też inicjatywą polityka lub gwiazdki show biznesu. To, o czym się mówi wynika z pracy i analizy wielu osób od marketingu – np. politycznego, produktowego, społecznego i wszelkich innych możliwych odmian.
Nie mów mi, zatem, że twoi klienci nie kierują się w żaden sposób wpływami marketingu! Nawet jeśli nie wykonałeś jeszcze żadnych ruchów promocyjnych, bo twoja firma od pierwszego dnia świetnie sobie radzi; to odpowiedz sobie na pytanie – dlaczego tak a nie inaczej skonstruowałeś swoją ofertę? Skąd wiesz, kto poleca dalej twoje usługi? Czy to, co oferujesz jest teraz modne? Czy jesteś pierwszy na swoim terenie?
Wszystkie te elementy to nic innego, jak decyzje marketingowe! Powiem to ponownie – uświadomienie sobie tego, jak wiele można zyskać działając metodycznie i odpowiadając sobie w pełni rzetelnie na podstawowe pytania; pomaga ogromnie i nadaje twojej firmie niebywałego rozpędu. A przede wszystkim zwiększa ogromnie twoją przewagę nad konkurencją.

Marketing jest wszędzie – czy z niego skorzystasz, to już zupełnie inna sprawa…

piątek, 12 lutego 2010

Wyróżniki w nowej reklamie Open Finance - brawo!

Dzisiaj postanowiłam odejść nieco od głównego wątku i posłużyć się przykładem. Nowa kampania reklamowa pomoże mi pokazać jak doskonale można podkreślać wyróżniki i swoje przewagi rynkowe.

Mam na myśli nową kampanię Open Finance:

http://www.youtube.com/watch?v=B7PwDvwipZA

Ten przyjemnie zrealizowany film pokazuje wszystko to, co w usługach firmy najważniejsze. Wydaje się, że o finansach powiedziano już wszystko, a z całą pewnością bardzo wiele. Specyfika pracy doradcy finansowego jest jednak wyjątkowa. To, czy klient skorzysta z jego usług w ogromnej mierze zależy od tego, jakim doradca jest człowiekiem, czy i dlaczego mu zaufa.
Spot doskonale to obrazuje. Popatrz – świetny uczeń, doskonały gracz zespołowy, itp. – no i płeć potraktowana sprawiedliwie, gdyż na koniec, po fajerwerkach z męskim bohaterem w roli głównej – piękność płci żeńskiej z anielskim uśmiechem na twarzy. Sprawiedliwie.
Przywołuję przykład tej kampanii, ponieważ bardzo mnie cieszy, że możemy oglądać działania przemyślane, mądre, strategiczne. Nowa reklama Open Finance idealnie podkreśla wyróżniki.
Twoja firma też takowe posiada, musisz je tylko znaleźć i o nich właśnie mówić we wszystkich działaniach reklamowych. Co powoduje, że twoja oferta jest wyjątkowa? Czy potrafisz o przysłowiowej każdej porze dnia i nocy śpiewająco odpowiedzieć na tak postawione pytanie? Jeśli potrafisz – już wygrałeś! Jeśli nie, dobrze się zastanów i pomyśl czym powinieneś przyciągnąć klienta.

czwartek, 11 lutego 2010

Walentynki oryginalnie?

Pytacie o oryginalne Walentynki. Hmmm – czy tak dookreślone i jednoznaczne święto może być oryginalne? Jedno jest pewne – wszystko zależy od branży, a w jej ramach oczywiście od pomysłu.
To co zawsze pomaga przy organizacji działań promocyjnych w ramach Walentynek i im podobnych okazji, to stale przywoływany przeze mnie PLAN. Jeśli odpowiednio wcześniej przewidzisz jakie zabiegi marketingowe wykorzystasz, będziesz w stanie dobrze się przygotować, a promocję rozpocząć odpowiednio wcześniej. Bo przecież decyzje o tym co zrobić, kupić, lub gdzie iść w Walentynki podejmowane są znacznie przed „wielkim dniem”. Tego, konkretnego wieczoru mało kto podejmuje decyzje spontaniczne i próbuje coś zorganizować na szybko. Oczywiście grupa nazwana „mało kto” też jest dość liczna, więc swoją strategię możesz również kierować dokładnie w jej stronę – proponując na przykład korzystniejsze ceny i podsuwając pomysły na zakup w ostatniej chwili. Wszystko zależy od tego, co zakochanym zaoferować możesz.
Oryginalność Walentynek może być rozumiana bardzo różnie. Niektórym wystarczy powieszenie serduszek w lokalu i postawienie gdzieniegdzie czerwonych róż. Tyle że do oryginalności to dość daleko…
Zastanów się co w ramach twojej oferty klienci mogą robić wspólnie – co nadaje się do wykorzystania przez pary.
Zorganizuj promocję w ramach współpracy – przygotuj (odpowiednio wcześniej) ulotki promocyjne, informujące, że za zakup konkretnego towaru paragon weźmie udział w losowaniu romantycznej kolacji. A kolację zorganizuj w zaprzyjaźnionej restauracji w ramach barteru – ty zareklamujesz ich na ulotkach, oni zapewnią romantyczny posiłek i spotkanie dla zwycięzców.
Oczywiście to, co najprostsze – wybierz te towary, które mogą się w Walentynkami jakkolwiek wiązać i wystaw je w najlepsze miejsce, obniżając przy tym ceny, lub proponując atrakcyjne pakiety.
A w same Walentynki – oczywiście serca, róże, serca, róże, serca…. I romantyczna muzyka – czy chcesz, czy nie – od tego się nie uwolnisz.
Swoją drogą na szczęście Walentynek nie zaczynamy świętować dzień po Bożym Narodzeniu – jak to bywa w przypadku innych świąt, do których przygotowania są tak długie, że kompletnie psują efekt. Zatem, skoro Walentynki są w Walentynki, wykorzystaj to jak tylko możesz i spełniając potrzebę swoich klientów – podaruj im ten miłosny nastrój podczas królowania przedłużającej się zimy! Niech będzie gorąco – i w klimacie i w utargach!

środa, 10 lutego 2010

Znana twarz zamiast trampoliny?

Popularna i rozpoznawalna osoba może wszystko – a tak się przynajmniej nam wydaje. No i rzeczywiście może wiele. Ale czy na pewno każda znana osoba jest dobrym materiałem do wykorzystania w promocji twojej firmy?
Tak, TWOJEJ firmy – jak zawsze nie mam zamiaru zastanawiać się nad kampaniami koncernów, tylko nad możliwością wykorzystania „celebrytów” dla potrzeb małych i najmniejszych biznesów.
Na pewno w twojej okolicy, mieście, regionie funkcjonują osoby powszechnie znane. Czy lubiane – to już inna kwestia, skądinąd zdecydowanie zasadnicza. Pamiętaj, ze jeśli zdecydujesz się na zaangażowanie do promocji swojej firmy najlepszego lokalnego piłkarza sprawdź czy nie ma przypadkiem opinii „niegrzecznego” i na sumieniu dyskusyjnych spotkań z policją…
Popularna osoba może ci równie dobrze pomóc, jak zaszkodzić. Zdecydowanie łatwiej jest poprzez taki wizerunek dotrzeć do świadomości potencjalnych klientów, ale spełnionych musi być kilka warunków.

1. Dopasowanie do zakresu usług i klientów docelowych. Na pewno starsze panie nie muszą być zainteresowane lokalną gwiazdką muzyki disco polo; a młodzież niekoniecznie rozpozna działacza politycznego. A nawet jeśli rozpozna, to nie pójdzie za jego głosem i nie skorzysta z zachęty. Trudno również oczekiwać, że dobrze sprawdzi się autor popularnej książki promujący np. usługi pogrzebowe (chyba że książka w takiej scenerii się rozgrywała – to już zupełnie inna sprawa i akurat w tym zestawieniu doskonałe rozwiązanie).

2. Opinia o potencjalnym celebrycie. Jak wspomniałam – ocena jaka funkcjonuje na temat konkretnej osoby może zrujnować reputację twojej firmy. Chcąc zaprezentować swoją szkołę bezpiecznej jazdy, zapraszając do współpracy przywołanego powyżej piłkarza; możesz osiągnąć tragiczny efekt, jeśli np. piłkarz znany jest w okolicy z jazdy w stanie wskazującym.

3. No i wreszcie oczywistość – czyli koszty. Udział znanej osoby może zdziałać cuda. Prawdziwe. Jeśli dobrze dostosujesz przekaz reklamowy i odpowiednio zaprezentujesz go swoim klientom możesz osiągnąć spektakularny sukces. Pytanie tylko, czy jesteś w stanie podołać kosztowo oczekiwaniom swojej „gwiazdy”?

Generalnie pamiętaj, że popularna osoba nie musi być związana tylko z branżą rozrywkową. Ważną rolę odgrywają również sportowcy, dziennikarze, lokalni działacze, itp.
Niestety często widzę przekazy reklamowe wykorzystujące twarz kogoś, kto nijak nie pasuje do wizerunku i potencjalnych założeń marketingowych danej firmy. Oderwane od rzeczywistości realizacje nie przynoszą oczekiwanych efektów, a jedynie koszty (i to znaczące).
Jeśli twój kandydat na twarz promującą firmę nie posiada cech, które idealnie dałoby się wkomponować w twój pomysł i strategię; jeśli nie jesteś w stanie znaleźć przynajmniej trzech argumentów dlaczego ta osoba jest właściwa, a jedynie chcesz ją, bo jest rozpoznawalna – ZREZYGNUJ z tego przedsięwzięcia i idź w innym kierunku! Twarz musi zdecydowanie pasować do reszty, jeśli całość nie ma wyglądać jak dzieło Frankensteina…

wtorek, 9 lutego 2010

Hasło reklamowe – ponownie i niezmiennie

Niezmiennie obserwuję, że poszukujecie informacji i argumentów dla potrzeby posiadania hasła reklamowego w małej firmie.
Sprawa jest prosta – dobre hasło to skarb. To drogowskaz, który prowadzi twoich klientów nieomylnie we właściwym kierunku.
Hasło reklamowe ma na celu podkreślenie tego, co w twojej ofercie najważniejsze, pokazanie wyróżnika, pozwalającego znaleźć przewagi twojej firmy nad konkurencją. Hasło nie ma na celu „BYĆ”, ono musi dla ciebie pracować i zarabiać – dlatego jego prawidłowa konstrukcja jest tak istotna. Nie mów w haśle o oczywistościach i ogólnikach, ale pokaż prawdziwą twarz i podkreśl to, co powoduje, że ty i twoja firma jesteście „jacyś”. Indywidualność i charakter budują odmienność. Twój wyróżnik pokazany między innymi w haśle musi być atrakcyjny dla klientów.
Hasło to nie przypadek i powielenie wyświechtanego sloganu. Hasło to perła w koronie twoich działań reklamowych. Jego konstrukcja wymaga analizy tego co robisz, jak i dla kogo. Wymaga zastanowienia – jakie korzyści odniesie twój klient, jeśli pozwoli się skusić i zaczerpnie z dobrodziejstw które mu oferujesz. Hasło powinno w sposób wyrazisty pokazywać to, co pokazać rzeczywiście chcesz.
Unikaj ogólników mówiących o wysokiej jakości usług i dbałości o klienta, chyba, że to jest twoja tak mocna strona, że nikt i w żaden sposób nie może się z tobą równać. Pamiętaj też, że taki slogan najłatwiej podważyć – każda firma musi w tej chwili dbać o jakość i o klienta; nie jest to tak naprawdę żaden wyróżnik. Klienci mając przecież tak wielki wybór, na pewno nie zawitają do miejsca, w którym są źle, czy nieprofesjonalnie obsługiwani! Twoje hasło powinno pokazać to, czego inni nie mają, lub nie zauważają.
Jesteś wiele lat na rynku? – podkreśl tradycję i wynikającą z niej wiedzę,
Masz najnowocześniejszą maszynę? – powiedz jak szybko klient otrzyma zrealizowane zamówienie,
Jako jedyny dowozisz towar na miejsce? – nie zapomnij o tym poinformować.
Dobre skonstruowanie hasła wymaga znajomości konkurencji i jej mocnych stron. Świadomość swojej sytuacji rynkowej to podstawa. Musisz wiedzieć co stanowi twoją przewagę i dlaczego przychodzą do ciebie klienci. Na to nałóż swoje pragnienia – powód dla którego chcesz, żeby przychodzili, a następnie zastanów się czy jest to argument odróżniający cię od konkurencji. Dopiero wtedy będziesz wiedzieć, że twoje hasło jest dobre i przyniesie ci pieniądze.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Wyróżnij się lub zgiń?...

Zastanawia mnie często obserwowane zjawisko – z jednej strony każdy z nas chciałby być indywidualnością, docenioną, zauważoną i wyjątkową. Z drugiej strony ulice pełne są podobnie wyglądających ludzi, dążących do osiągnięcia tego samego, pożądających takich samych dóbr i rozkoszy. Co jest silniejsze? Czy chęć posiadania tego, co sąsiad (tylko w nieco lepszej wersji oczywiście), czy jednak wyróżnienie się i pokazanie własnego „ja”? To pytanie nie jest proste i z pewnością wymaga badań i wiedzy socjologów. Niemniej jednak mnie fascynuje. Ciągle zastanawiam się nad tym, jak mówienie o wyróżnikach ma się do rzeczywistości i dlaczego tak wiele małych firm kopiuje biernie działania innych, nie chcąc się „wychylać”…
Oczywistym powodem monotonii jest często moda i tzw. trendy – zarówno sposób ubierania, jak i wygląd firm uzależniony jest od tego, co doradzają styliści. Niestety równie często od dostępności materiałów i zasobności portfeli. Ale czy nie są zastanawiające takie same lokale fryzjerskie, urządzone trochę jakby zostały sklonowane? Całkiem niedawno (na szczęście dla wielu w czasach zaprzeszłych) wszyscy mieli w mieszkaniach identyczne meblościanki. Teraz co drugi fryzjer i kosmetyczka wygląda tak samo – bo taka moda. Naturalnie neutralny, elegancki i prosty wystrój gwarantuje bezpieczeństwo – prawie każdy klient będzie się w nim bowiem czuł dobrze. Ale czy na pewno zapamięta i jakoś podświadomie pozycjonuje? Dlaczego ma przyjść ponownie akurat do ciebie? Bo cię zna, docenia jakość, itp.? Oczywiście – to powody najważniejsze. Ale jeśli dopiero co otworzyłeś/otworzyłaś swoje królestwo? Czy te powody pozostają aktualne?
Dzisiaj wszystkiego jest pod dostatkiem. Klient wybiera codziennie. Zastanawia się co jest dla niego najlepsze, identyfikuje się z dostawcami usług – w każdej dziedzinie. Bombardowany jest mnóstwem informacji, których już nie koduje i które zlewają mu się w jedną całość. Męczące i trudne – to z całą pewnością. Dlatego poszukuje inspiracji, sygnału, który skieruje go tam, gdzie będzie zadowolony. Dlatego, sięgając po prosty przykład, coraz więcej samochodów oznaczonych jest naklejkami przedstawiającymi dobra wszelakie – motocykle, konie, żaglówki – pokazujemy innym to, na czym nam zależy. Chcemy utożsamić się z konkretną grupą i czuć wyjątkowo. W szarości dnia codziennego okazuje się to jednak bardzo ważne.
Czy zatem idąc do „atakowanego dzisiaj” fryzjera potrzebujemy kopii, klonów i monotonii? Wyróżnienie się jest trudne. Pokazanie własnego oblicza, demonstracja tego jaka jest nasza firma naprawdę wymaga i większego wysiłku i pomysłu i konsekwencji. Bezpieczne zaszycie się w klonowaniu to droga na skróty. I oczywiście w wielu przypadkach przynosząca w miarę satysfakcjonujące rezultaty. Ale czy „w miarę” oznacza „wystarczające”?
Twoja firma to ty. Trywialne. Ty i Twoi ludzie. Firma to niepowtarzalne wartości, podejście do klienta i klimat. Firma to wizerunek, jaki zbudowałeś na swoim rynku. A wizerunek powinien być wyraźny, rozpoznawalny, ciekawy. Nie na siłę, nie wymuszony - po prostu szczerze wyjątkowy.
Stale to powtarzam i stale za mało – DLACZEGO TWÓJ KLIENT MA PRZYJŚĆ AKURAT DO CIEBIE??? Co jest twoim wyróżnikiem, powodującym, że przyciągasz kolejnych chętnych? No i czy ten wyróżnik podkreślasz na co dzień? Czy klient wie jak ma do ciebie trafić? Zostawiasz mu na drodze okruszki w lesie (a w zasadzie w dżungli) rynku?
Jeśli tak – to dlaczego ciągle widzę podobne obrazki? Czy na tablicy, która jest świetnym miejscem na reklamę działalności o lokalnym zasięgu (ponieważ mieści się w bardzo często odwiedzanym salonie fryzjerskim) ktokolwiek się wyróżnia? Na co powinnam zwrócić uwagę, czekając na swoją kolej… Jedyną moją uwagę zwróciła… NUDA!

sobota, 6 lutego 2010

Niekiedy warto się powstrzymać

Jeśli twoje działania są chaotyczne lub … cóż – nieeleganckie, niekiedy warto się od nich w ogóle powstrzymać. Brak planu, koncepcji i pomysłu przynosi efekty odwrotne od zamierzonych. Jeśli nie wiesz jak działać, zastanów się, czy nie działasz na swoją niekorzyść. W czasach globalnej wioski, Internetu i… bezbarwnej taśmy klejącej takie „atrakcje” wyglądają raczej żenująco… A przedstawiony przykład jest tylko jednym z wielu…(niestety)… Zamiast zachęty - 100% zniechęcenia...

piątek, 5 lutego 2010

Współpraca

Serdecznie zapraszam wszystkich Państwa, którzy posiadają ciekawą ofertę skierowaną do małych przedsiębiorstw. Istnieje możliwość prezentacji Państwa usług na łamach bloga. Rozważę na pewno wszelkie propozycje, wybiorę i opiszę najciekawsze. Zapraszam do tworzenia wraz ze mną bloga zawierającego informacje, propozycje i opisy przypadków ciekawych, przydatnych i przez to wyjątkowych. Niniejszy blog ma na celu niesienie wiedzy, porad i gotowych rozwiązań. Zaprezentujcie się Państwo na jego łamach swoim potencjalnym klientom i współpracownikom. Propozycje proszę kierować na adres: gabriela.antczak@gabana.pl. Zapraszam!

Priorytety, priorytety…

To, co słyszę najczęściej od właścicieli małej firmy to narzekanie na notoryczny brak czasu i trudności z ogarnięciem mnóstwa obowiązków, z których nie wszystkie (niestety) przynoszą bezpośrednie korzyści dla firmy.
Dlaczego prowadząc własny biznes nie możemy się cieszyć spokojem codziennego tworzenia i rozwoju? Generalna zasada jest jasna i oczywista – prowadzenie własnej firmy to nie zabawa, ale też nie praca na etacie. Brzmi trywialnie i takie też jest – ci, którzy lubią powtarzalność i boją się ryzyka nie powinni prowadzić własnej firmy. Tutaj nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień, klient, czy zmiana przepisów. We własny biznes zmiana jest wpisana na stałe, po prostu stanowi jego składową i nierozerwalny element. Dlatego właśnie po pierwsze planowanie, a po drugie konsekwentne wybieranie priorytetów jest tak ważne.
Masz wrażenie, że zajmujesz się ciągle sprawami niepotrzebnymi? Czujesz, że nie skupiasz się na rozwoju firmy, tylko drepczesz w miejscu? A co w tym czasie robią twoi pracownicy (jeśli ich posiadasz)? Czy oddelegowałeś zadania we właściwy sposób; czy może biegając wkoło (dosłownie!!!) zazdrośnie zerkasz na pracownika, który w najlepsze popija kawę? Nie rozumiesz? Przecież pracownik otrzymał zakres obowiązków, z których o dziwo dokładnie się wywiązuje! A może po prostu zakres ten jest nieprawidłowy? Może za mało oddałeś pracownikom, a za dużo zostawiłeś na swojej własnej głowie? Pamiętaj – to twój biznes, twoja głowa i twoje pieniądze! Jeśli skupisz się na drobiazgach, które z powodzeniem mógłby wykonać ktoś inny, stracisz z oczu to co najważniejsze; zagubisz właściwe cele i firma mocno to odczuje.
Naprawdę mnóstwo osób ma wielki problem zarówno z wyborem priorytetów, jak i z delegowaniem zadań. Praca zazwyczaj nie jest łatwa, a prowadzenie własnej firmy w polskich realiach XXI wieku to już prawdziwa „wolna amerykanka”... Musisz uważać, być czujnym, uważnym i skupionym na priorytetach. To samo z siebie trudne zadanie, a w przypadku rozdrabniania się i przytłoczenia sprawami mało istotnymi; po prostu niewykonalne.
Wielkie firmy rodzą się z maleńkich, ale zawsze dochodzą do momentu, kiedy zadania zostają podzielone. Kolejną sztuką jest ich rozliczanie. To, że oddasz pracownikom część obowiązków oznacza również, że będziesz musiał z ich wykonania rozliczyć. Pamiętaj o konieczności dostosowania zadań do możliwości i umiejętności konkretnego pracownika. Zastanów się na spokojnie czego ty robić nie musisz, ale nie oddawaj kwestii zasadniczych jeśli nie jesteś absolutnie pewny na co możesz liczyć w wykonaniu danej osoby.
Bardzo wielu właścicieli firmy robi po prostu wszystko, nie mając czasu na zatrzymanie się i zastanowienie – koło się zamyka…
A prawda jest taka, że jeśli dana czynność nie przekłada się bezpośrednio na efekty i do tego jest dość prosta lub powtarzalna – deleguj ją na pracownika. A jeśli wymaga specjalistycznej wiedzy, którą musiałbyś zdobywać ucząc się na własnych błędach -„wyrzuć” na zewnątrz, korzystając z pomocy profesjonalistów w danej dziedzinie. Nie trać czasu! Nawet jeśli będziesz musiał za taką usługę zapłacić, zyskasz, ponieważ w tym samym czasie skupisz się na zarabianiu pieniędzy, czyli robieniu tego, co wychodzi ci najlepiej 
Prowadząc własną firmę wybierać musisz codziennie. Oceniaj więc sprawiedliwie pracowników i współpracowników. Każdy pracownik to potencjalny kandydat do przejęcia części twoich obowiązków, musi więc spełniać założone przez ciebie normy i mieć predyspozycje do wykonania powierzonych mu zadań na bardzo dobrym poziomie. W przeciwnym wypadku zawsze będzie tak samo – ty ze szczotką, pracownicy na kawie – a przecież nie o to ci chodzi….